Dolina Dinozaurów w Chorzowie
DINOZAUROIDZI KONTRA LUDZIE
Alexander Vickers
Dinozaury
panowały na Ziemi w ciągu 140-150 milionów lat, i gdyby nie zginęły wskutek
zrządzenia losu, historia ewolucji wyglądałaby zupełnie, ale to zupełnie
inaczej. Wydarzeniem tym był impakt w Ziemię ogromnego asteroidu, który zmiótł
z jej powierzchni zwierzęta kredowe. Narodził się pomysł, że gdyby nie to, to
dinozaury mogłyby wyewoluować w kierunku istot rozumnych i swej własnej
cywilizacji znacznie wcześniej, bowiem miały za sobą miliony lat rozwoju, który
zaczął się znacznie wcześniej.[1] I tak
w rzeczy samej, wiele dinozaurów miały pokrój podobny do ludzkiego – w pozycji
stojącej, wyprostowanej miały dwa metry wysokości; były dwunożne; miały
stosunkowo dużą puszkę mózgową, ich przednie łapy mogły z powodzeniem rozwinąć
się w czteropalczaste ręce[2] i
były one doskonale zorganizowane w stadne społeczności – polowały grupowo i
koordynowały swój atak na zdobycz. W ostatnich latach uwierzono w to, że gdyby
nie owo tajemnicze wygaśnięcie dinozaurów, to historia życia na Ziemi byłaby
całkowicie różna od znanej nam ze szkół.
Ale
czy dinozaury posiadały wszystkie atrybuty uważane za potrzebne do rozwoju
inteligencji, jakie posiadają ssaki? Czy było to realnie możliwe, by dinozaury
przechytrzyły ludzi i opanowały, zdominowały naszą planetę? Zgodnie z tym, co
pisze się w wielu książkach i zapisach, to tak...
Gady
– a dinozaury były gadami – i ssaki mają dwa różne sposoby reprodukcji. Z
licznych wykopalisk, zapisu kopalnego jaj dinozaurów, skorup jaj i embrionów
ustalono ponad wszelką wątpliwość, że dinozaury składały jaja, i jak większość
żyjących dziś gadów i ptaków – budowały swe gniazda. Gniazda te były budowane z
ziemi i mokrego piachu; przykrywały je piaskiem, ziemią i gnijącymi roślinami
(ciepło z fermentacji)[3] – w
celu utrzymania stałej temperatury i wilgotności. Wygląda na to, że wszystkie
jaja dinozaurów były chociaż częściowo zagrzebane.
Typowy
obraz rozmnażania gadów jest jajorodny – jaja są wyrzucane poza organizm
macierzysty.
Zapas
materiałów budulcowych i energetycznych w jajku jest ograniczony, w
przeciwieństwie do stałej ich dostawy do organizmu potomnego u ssaków. Podobnie
jest z dostawą tlenu, która u gadów jest znacznie niższa. Temperatura ciała
gadziego embrionu jest wartością zmienną, zaś u ssaków – stałą. Noworodki
gadzie nie mają do dyspozycji ssaczego wysokokalorycznego pożywienia, jakim
jest mleko.
Istnieje
mała grupa współczesnych i ginących żyworodnych gadów, ale ich embriony
rozwijają się w skorupkach jaj. Są one zaopatrzone jedynie w pożywienie z
żółtka jaja. Młode są przechowywane w ciele matki tylko do czasu wyklucia się z
jaj. Poród odbywa się w chwilę po wylęgu z jaja.
Kilka
współczesnych gatunków gadów rozwinęły proste łożysko podobne do łożyska ssaków
– kilka gatunków australijskich węży i jaszczurek, a także europejskie żmije i
jaszczurki.[4]
Rozwinięty
i wyspecjalizowany mózg wymaga więcej tlenu, więcej środków odżywczych, stałej
temperatury i więcej czasu do rozwoju. Płód ssaka rozwija się wewnątrz ciała
matki i dzięki temu ma cały czas dostarczany tlen, środki odżywcze i budulcowe
oraz stałą temperaturę optymalną do rozwoju mózgu. Mleko ssaków zawiera
wszystkie składniki niezbędne do tego procesu, potrzebne antyciała i leukocyty.
Jest ono doskonałym pożywieniem dla dzieci, które zapewnia im dopływ energii
dla ich rozwijających się mózgów. Ssaki rodzą się bardziej zaawansowane życiowo,
niż ich gadzi rówieśnicy. Jest to rezultat dłuższej ciąży.
Pisklęta
gadów wykluwają się z jaj po upływie 60-105 dni od chwili zniesienia. Ludzkie
dzieci rodzą się po upływie 266-270 dni od chwili poczęcia. Mózg ssaka rozwija
się czterokrotnie dłużej i w przyjaznym środowisku, niż mózg dinozaura. Dzieci
ssaków dostają wysokoenergetyczne i bogate w białko mleko potrzebne do ich
wzrostu i rozwoju mózgu.
Mówiąc
krótko, mózg żyworodnych zwierząt ssących stoi ewolucyjnie wyżej od mózgów
zwierząt, które wykluwają się z jaj wyrzucanych poza macierzysty organizm, i
jest o wiele bardziej złożony. Dinozaury znosiły jaja i ich mózgi nie mogły
rozwinąć się tak, by przechytrzyć ludzi. Tak zatem dinozaury n i e
m o g ł y wylądować na Księżycu
w Kredzie, ale jednak mogły one wyewoluować do tego stopnia, by rozwinąć
inteligencję i stworzyć cywilizację...
Terapsidy[5] są
gadami z okresów Permu i Triasu – 286-208 mln lat temu – uznaje się je za
przodków ssaków, także ludzi. Tak więc jesteśmy uratowanymi „dinozauro-ludźmi”.
Grzyzoniokształtne ssaki kredowe były ewolucyjnie wyższymi gatunkami niż
dinozaury. Miały one większy potencjał i lepsze przystosowanie do życia, co
życie zresztą udowodniło. Nawet gdyby dinozaury przeżyły Epizod Wymierania
Kreda/Trzeciorzęd (dalej K/Tr)[6] 65
mln lat temu i pozostały przy życiu do dnia dzisiejszego, nie miałoby to
żadnego znaczenia dla ludzi. Dinozaury były już wtedy formacją schyłkową i
przez granicę K/Tr przeszła ograniczona ilość gatunków Archozaurów.[7] Te
dinozaury, które przeżyły stały się dzisiejszymi ptakami.[8]
Uczeni twierdzą, że współczesne ptaki są bardziej inteligentne, niż kredowe
dinozaury.
Najinteligentniejsze
z nich były tak inteligentne jak współczesne świnie, które są uważane za
stosunkowo inteligentne zwierzęta.
Paradoks
Fermiego.
Zastanawiając
się nad Paradoksem Fermiego: Jeżeli w Kosmosie jest inteligentne życie, to
dlaczego nie ma Ich tutaj? Dlaczego nie możemy odebrać Ich transmisji radiowych
czy chociażby sygnałów? Dlaczego nie obserwujemy Ich aktywności w Kosmosie:
sond kosmicznych, katastrof, przedsięwzięć astro-inżynieryjnych, wojen, podróży
kosmicznych? - często spekulujemy, że wiele dwunożnych dinozaurów było w doskonałej
pozycji do rozwinięcia inteligencji, cywilizacji i wyspecjalizowanych
technologii, które umożliwiłyby im opanowanie i skolonizowanie Galaktyki na
miliony lat przed nami, gdyby nie zostały wymazane z ziemskiego globu przez
asteroidę.[9] Przypuszcza
się także, że dinozaurokształtne istoty z innych planet, które nie zostały
wymordowane przez impakty asteroidów, także podróżują w Kosmosie i być może
kolonizują inne planety. Takie spekulacje zakładają ogromne różnice pomiędzy
Nimi a nami – tu zaledwie 5.000 lat naszej cywilizacji, a tam c o
n a j m n i e j 65.000.000 lat!...
Komentarz tłumacza
W
dalszym ciągu swego zawiłego wywodu Alexander Vickers zagłębia się w teorie
ewolucyjne i konsekwencje z nich wynikające, z których wnioskuje, że całością
ewolucji kieruje tajemniczy „wektor” – siła sprawcza zmian ewolucyjnych,
decydująca o powstaniu, istnieniu i wyginięciu gatunków roślin i zwierząt.
Przypomina to trochę Teorię Homeostatycznego Wszechświata opisaną przez Arkadego
i Borysa Strugackich w powieści „Miliard lat przed końcem świata”, albo
wszech-galaktyczną istotę Anabis z powieści A. E. Van Vogta pt.
„Misja międzyplanetarna”, której działanie sprowadza się do utrzymania równowagi
biologicznej na poziomie Mezozoiku na wszystkich planetach galaktyki M-31...
Pozostawmy ten problem filozofom i biochemikom. W tekście Sandy’ego Vickersa
zainteresowało mnie coś innego, a mianowicie los terapsydów, które mogłyby
spowodować rewolucję w świecie zwierzęcym, gdyby nie zostały zepchnięte do
podziemi ewolucyjnych w sensie dosłownym i przenośnym przez archozaury. Jak do
tego doszło, że gromada będąca lepiej przystosowana i stojąca ewolucyjnie w y ż e j
została zdominowana przez gromadę stojącą ewolucyjnie n i ż e j ??? Oto jest pytanie!
Trzy
Epizody w historii życia na Ziemi.
Odpowiedź
na to pytanie będzie zarazem rozwiązaniem tajemnicy Drugiego Epizodu Wielkiego
Wymierania na granicy okresów Permu i Triasu – P/T. Granica P/T znajduje się w
odległości 251 mln lat od chwili obecnej.
Drugi
Epizod składa się – według najnowszych badań – z dwóch faz. Pierwsza z nich
rozegrała się pod koniec Ufy-Kazania/Gwadelupu[10]
(przedostatniego piętra Permu), kiedy to wymierają w większości organizmy
rafotwórcze i ¾ wszelkich otwornic o długości powyżej 6 mm, które żyły w
symbiozie z glonami. To całkowita zagłada tych ostatnich spowodowała ich
wymarcie... Uczeni szacują, że w pierwszej fazie wymarło 70% wszystkich
gatunków morskich zamieszkujących planetę! W zapisie kopalnym znaleziono dowody
na to, że w tym czasie nastąpiło także silne zlodowacenie obszarów
przybiegunowych.
Faza
druga, która rozegrała się w końcu Tataru/Ochoa (ostatnie piętro Permu), po
upływie około 1 mln lat od fazy pierwszej, spowodowała finalnie wymarcie 80-95%
gatunków organizmów morskich. Uczeni różnią się tu w szacunkach, ale tak czy
owak, jest to największy Epizod Wielkiego Wymierania, jaki jest znany uczonym
paleontologom. W fazie drugiej większość form wymarła bardzo szybko - w czasie
>1 mln lat. Wymarły zespoły koralowe, które odrodziły się po kryzysie
gwadelupskim. Zmiana ilości radionuklidu 12C do 13C na
korzyść tego pierwszego oraz fakt zmiany linii brzegowych, a także migracje
roślin ciepłolubnych i znoszących suszę ku równikowi wskazuje na zasadnicze
zmiany klimatyczne pod koniec Permu. W permskich osadach z piętra Tatar/Ochoa
występuje ogromna liczba szczątków grzybów i ich zarodników, co wskazuje na ich
wybuchowy rozwój na obumarłych szczątkach roślinności, i na koniec – pod koniec
Permu nastąpił bardzo krótki epizod anoksyczny we Wszechoceanie.
Co się stało 252 mln lat temu na Ziemi?
Przede
wszystkim powyższe wskazuje na to, że uruchomiony został silny efekt
cieplarniany. Uczeni nie wiedzą jednak, co go uruchomiło? Powstanie trapów
bazaltowych na Syberii może wytłumaczyć tylko część z obserwowanych zjawisk.
Nie wiemy, co spowodowało powstanie tych potężnych erupcji wulkanicznych, chyba
że...
Chyba,
że założymy, iż w tym okresie Ziemia przeszła straszliwe bombardowanie
asteroidami, które uderzyły we Wszechocean powodując pierwszy efekt
szklarniowy, który wykończył większość gatunków pod koniec piętra Kazań-Ufa/Gwadelupa.
Asteroidy były stosunkowo niewielkie ale było ich kilka. Ich impakty
spowodowały odparowanie milionów kilometrów sześciennych wody oceanicznej do
atmosfery i upodobnienie Ziemi do Wenus. Dlatego też szkody przez nie
poczynione dosięgły wszystkie istoty żywe na naszej planecie. Mogły żyć tylko
organizmy saprofityczne, które żywiły się szczątkami materii organicznej –
grzyby! Miały one warunki optymalne: obfitość pożywienia, dużo wilgoci i ciepło.
Po upływie miliona lat życie na Ziemi powróciło do jakiej-takiej normy. I wtedy
po raz wtóry nadeszła zagłada z Kosmosu – pod koniec Tataru/Ochoa i zarazem
całego Permu, 251 mln lat temu, w Ziemię uderzyła jedna, ale za to masywna
bryła materii kosmicznej. Impakt spowodował powstanie dwóch straszliwych,
otwartych ran w skorupie ziemskiej – jedna na Tunguskim Plateau, gdzie
otworzyły się potężne wulkany ziejące trującymi gazami, parą wodną i lawą, zaś
druga w miejscu impaktu – na antypodach Tunguski – czyli w dzisiejszym Basenie
Bellinghausena koło Antarktydy Zachodniej. Skorupa płyt oceanicznych jest
cienka i asteroida mogła przebić ją na wylot. Tak też się stało. Jeżeli
założyć, że centrum trapów wulkanicznych Tunguskiego Plateau znajduje się na
przecięciu współrzędnych geograficznych: 60oN-100oE, to
antypody tego punktu leżą na przecięciu się współrzędnych 60oS-80oW
– patrz mapka 1. Czy jest to przypadek, że właśnie tam znajduje się największa
głębia Basenu Bellinghausena mierząca 5.290 m głębokości? Głębszym od niego
jest tylko Basen Australijsko-Antarktyczny, który mierzy 6.089 m w najgłębszym
miejscu. Z drugiej jednak strony, głębia w Basenie Bellinhausena raczej nie
mogłaby być blizną po tym impakcie, bowiem dno w tamtym rejonie liczy sobie
tylko 150 mln lat, a zatem astroblem sprzed 251 mln lat już dawno subdukował
pod Płytę Antarktyczną. Badanie Antarktydy Zachodniej niewiele da, bowiem ta
ostatnia jest produktem Alpejskiej Fazy Górotwórczej i liczy sobie tylko 65 mln
lat.
NB,
powyższe sprawdza się także w przypadku Trzeciego Epizodu na granicy K/Tr. W
tym przypadku także asteroida uderzyła w Ziemię w pobliżu Jukatanu, zaś na
antypodach tego impaktu pojawiły się trapy wulkaniczne. Antypodami dla krateru
Chicxulub jest wyżyna Dekanu w Indiach... a raczej były – 65 mln lat temu,
kiedy Dekan był jeszcze po południowej stronie równika – vide mapka 2.
Zwierzęta
i rośliny z granicy P/T miały po prostu fenomenalnego pecha, bowiem zostały
wzięte w dwa ognie z obszarów podbiegunowych, na jednym ogromnym super-kontynencie
Pangei. Dlatego wyginęło ich tak dużo. Gady mezozoiczne miały więcej szczęścia
i ich niedobitki mogły pozostać w oazach życia przy obu Biegunach naszej
planety, szczególnie przy Biegunie Południowym – w południowej Australii i na
Antarktydzie, które zamieszkiwały Dryosaury i Laellynasaury
odporne na niskie temperatury i mogące przeżyć zimę poimpaktową w stanie
odwracalnej śmierci, czy jak kto woli – hibernacji...
Dlaczego
jednak wyginęły gady ssakokształtne? Teoretycznie rzecz biorąc, to one powinny
przeżyć zimę poimpaktową i efekt cieplarniany a potem okres zlodowaceń
spowodowany dwoma impaktami. Odpowiedź jest prosta – duże gady ssakokształtne
nie potrafiły wchodzić w stan hibernacji i musiały zginąć, bo nie miały co
jeść. Małe gady ssakokształtne wprawdzie przeżyły, ale nie były w stanie
konkurować z Archozaurami. Gady i płazy były zmiennocieplne i co za tym
idzie, mogły spokojnie przeżyć katakliktyczne zmiany temperatury planety.
W
Epizodzie K/Tr było dokładnie tak samo - wielkie stałocieplne gady straciły –
dzięki swej stałocieplności – możliwość przeżycia w zmienionym środowisku zimy
poimpaktowej i wyginęły co do jednego. Pozostały tylko te, które były w stanie
hibernować, gdy temperatury powietrza spadły poniżej zera... Myślę, że stałocieplność
jest kluczem do zrozumienia wszystkich paradoksów obu Epizodów Wielkich
Wymierań sprzed 251 i 65 mln lat.
Innym
był Epizod Pierwszy, który rozegrał się na Ziemi w późnym Ordowiku. Położył on
kres życiu wielu gatunków zwierząt – w tym wielu gatunków trylobitów 443 mln
lat temu. Trylobity wygasły ostatecznie w Sylurze. Można przypuszczać, że
wielkie wymierania w zamierzchłej historii Ziemi były znacznie częstsze, a to z
powodu większej ilości asteroid i meteorytów, które bombardowały naszą planetę.
Epizod Pierwszy był rozciągnięty w czasie na kilkanaście milionów lat, i trwał
póki Ziemia nie wychwyciła wszystkich „śmieci” pozostałych po planetogenezie na
i w pobliżu swej okołosłonecznej orbity.[11] Podejrzewam,
że seria impaktów ogromnych asteroidów omal nie wykończyła pierwocin życia na
Ziemi, a przynajmniej zahamowała jego ewolucję na co najmniej kilkadziesiąt milionów
lat. Śladem tego kataklizmu jest fauna Ediacara. Gdyby nie to Wielkie
Wymieranie, to ewolucja życia na Ziemi zostałaby znacznie skrócona i człowiek
pojawiłby się na Ziemi już na początku Mezozoiku...
A
zatem nie ma żadnego „wektora”, który kierowałby wydarzeniami ewolucji na
naszej planecie? Ależ jest! Takim „wektorem” są kolidujące z naszą planetą
większe czy mniejsze „okruchy” materii kosmicznej, których impakty uśmiercając
jedne gromady i grupy zwierząt i roślin, jednocześnie uruchamiają ewolucję
innych gromad i grup, które przejmują schedę po poprzednikach z odwagą pirata i
przedsiębiorczością pioniera. Dzięki temu istniejemy i my sami...
Czy
grozi nam wymazanie z kart dziejów Ziemi? Oczywiście! Obliczono, że kilkaset
asteroidów i komet grozi kolizją z naszą planetą, co może spowodować skutki
porównywalne z impaktem na granicy K/Tr. Jesteśmy istotami rozumnymi i w
pojedynku z siłami Wszechświata, rozum daje nam możliwość wyrównania szans,
jednakże pod warunkiem, że najpierw damy szansę przeżycia samym sobie...
[1]
Pogląd ten jest słuszny, jeżeli nie weźmiemy pod uwagę pierwszych gadów
ssakokształtnych z Górnego Permu, które zostały wyparte przez gady naczelne,
czyli dinozaury, w Triasie.
[2] Charakterystyczną cechą
gadów jest czteropalczastość kończyn przednich i trójpalczastość kończyn
tylnych.
[3]
Używane było także łajno dinozaurów roślinożernych, w którym przebiegały bardzo
wydajne termicznie procesy fermentacyjne.
[4] W
Polsce gadami jajożyworodnymi są: żmija zygzakowata – Vipera berus i
jaszczurka żyworódka – Lacerta vivipara.
[5] Grupa gadów ssakokształtnych
- synapsyd.
[6] Aktualnie używa się pojęcia
granicy Kreda/Paleogen – K/Pg.
[7] Gadów naczelnych, do
których zaliczały się także dinozaury.
[8] Teoria ta pokazana została
na filmie „Park Jurajski” Stevena Spielberga.
[9]
Wyjaśnienie tej sprzeczności podał polski pisarz Zenon Gierała w swej
książce „Tropiciele dinozaurów”, Warszawa 1991.
[10]
Podwójne nazewnictwo pięter bierze się z tego, że pierwszy człon odnosi się do
formacji geologicznych Eurazji, zaś drugi – Ameryki.
[11] W
jednym ze swych artykułów w „Meteorycie” nr 1/2003 zaproponowałem przeszukanie
hałd kopalnianych w celu znalezienia kopalnych meteorytów z Ery Paleozoicznej,
których wtedy powinno spadać znacznie więcej, niż obecnie, co miało związek z
„wymiataniem” przez Ziemię „śmieci” po planetogenezie.