Tajemnicze jezioro Issyk-Kul z wysokości orbity...
Erik Aubakirow
Kirgiski epos „Manas” składa się z 500.000 wersów i jest
objętościowo większy od takich światowych eposów jak „Iliada” i „Odyseja”
(20-krotnie), „Szachname” (5-krotnie) czy „Mahabharata” (2,5-krotnie).
O jeziorze Issyk-Kul istnieje wiele legend. W każdym nabrzeżnym
osiedlu możecie usłyszeć swoje własne, inne od wszystkich, legendy i mity. Są
to opowieści o pięknych dziewczynach, które tęskniąc do prawdziwej miłości
rzucały się ze skały; o smokach zamieszkałych w jeziorze; o młodzieńcach,
którzy przekształcili się w wiatry… Niektóre z tych legend mają swoje realne
podstawy.
... i na mapie
Mogiła Czyngiza Chana
Istnieje kilka faktów historycznych, świadczących o tym iż
wspaniałe pogrzeby Czyngiza Chana na
Ordosie były inscenizowane, zaś ciało wielkiego wodza wraz z nieprzeliczonymi
bogactwami zostało ukryte w nieznanym miejscu. Gdzie archeolodzy i łowcy
skarbów ich nie szukali tej mogiły! – i w Mongolii, i w Chinach, i w
Kazachstanie. Ale kirgiscy staruszkowie są przekonani, że mogiła wielkiego
wodza znajduje się pod falami jeziora Issyk-Kul.
Opowiadają, że syn chana Czagataj
wywiózł ciało ojca do podlegających mu ziem issyk-kulskich, kazał wykonać mu
trumnę z bardzo rzadkiego drzewa – górskiej arczy,
do której złożono doczesne szczątki wielkiego zdobywcy. Widziałem nawet deski z
arczy, którą tutaj nazywają tał. Koszyki wyplatane z tału dobrze
trzymają wodę i są bardzo odporne.
Grób władcy i jego skarby złożono w jakiejś jaskini, zamurowano
a następnie zalano wodą jeziora. Jak mówi legenda, wszystkich uczestników
pogrzebu zamordowano, by tajemnica nie została wyjawiona. Z ich głów został
zrobiony na brzegu kurhan. Takie to czasy i takie też prawa…
Czy jest to prawda, czy nie – nie wiadomo. Ale kiedy tylko mówią
o grobie wielkiego zdobywcy, to ja zawsze wspominam uśmieszek i słowa jednego z
torie (tak w Kazachstanie nazywają
potomków Czyngiza Chana):
- Gdzie znajduje się
prawdziwa mogiła Czyngiza Chana wie wielu ludzi. Setki a może i tysiące. Ta
tajemnica jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, z ojca na syna, z dziadka
na wnuka. Wiedzą, ale nic nie powiedzą, a to dlatego, że jej otwarcie
wyzwoliłoby krwiożercze duchy wojny, nienawiści, śmiercionośnych chorób i
innych nieszczęść i bestialstwa. Kiedy otwarto grób Tamerlana w Samarkandzie,
to na drugi dzień zaczęła się dla nas Wielka Ojczyźniana Wojna. (22 czerwca 1941 roku – przyp. tłum.) A przecież Czyngiz Chan był o wiele potężniejszy od „Żelaznego
Timura”…
Jezioro urzeka ludzi swym majestatycznym pięknem
Zatopione miasta
Tamerlan był na Issyk-Kulu co najmniej trzy razy – w 1376, 1389 i 1392
roku. Długo i bezskutecznie usiłował on podbić tamtejsze plemiona, a wszystkie
jego pochody kończyły się jednym i tym samym – kiedy pojawiały się jego wojska,
plemiona udawały się na koczowiska, kiedy odchodziły – plemiona powracały. Tak
więc „żelazny kulawiec” na jednej z wysp zbudował twierdzę, gdzie – wedle
pogłosek – trzymał swe skarby i znacznych jeńców wojennych. Potem ta wyspa
poszła pod wodę.
I rzeczywiście – na dnie jeziora znaleziono wielką ilość
zatopionych średniowiecznych i starożytnych budowli. Pod wodami Issyk-Kulu
znajduje się dawna stolica Skifousuńców - Czigu. Tam tez znajdują się rozmyte
przez wody kurhany, w których chowano Skifosaków, a także cudownie zachowane
przedmioty z ich czasów: brązowe toporki i naramienniki, samo-ostrzące się
kindżały-akinaki, i inne artefakty w tym złote płytki funkcjonujące jako pieniądze.
Issyk-Kul ma swój unikalny, mało zbadany, obieg wody, której
poziom już to podnosi się już to opada. Proces ten może przebiegać powoli lub
szybko- jako rezultat procesów tektonicznych, których efektami jest
przemieszczanie się gigantycznych mas wody z jezior leżących powyżej. Przy tym
dochodzi do zatapiania terenów przybrzeżnych. Przychodzi czas, i woda odchodzi,
ludzie powracają na brzegi jeziora, a za jakieś 500-700 lat wszystko znowu
znajduje się pod wodą.
Zdumiewająca przeźroczystość wody pozwala dostrzec budowle,
które znajdują się na dnie wielometrowej głębiny. Dzięki oszukańczemu efektowi
załamania światła wydaję się one całkiem blisko. Zanurkuj – i dosięgniesz je
ręką.
Płyta kamienna z wyrytym na niej krzyżem Nestorian. Dziwnie przypomina on krzyż jaki był na herbie Ubogich Rycerzy Świątyni Salomona - Templariuszy...
Skarb chrześcijan-nestorian
W 1218 roku, do Doliny Czujskiej wdarł się 25-tysięczny korpus
Mongołów dowodzony przez jednego z najlepszych dowódców Czengiza Chana – Dżebe (Strzała). Wraz z nim znajdował
się tam syn chana – Czagataj. Mnisi
z chrześcijańskiego monastyru w mieście Sujab i co bogatsi mieszkańcy zdecydowali
się na ucieczkę przed groźnymi najeźdźcami. Załadowali złotem, srebrem i innymi
drogocennymi przedmiotami karawanę z 200 jucznych wielbłądów oni ruszyli
północnym brzegiem Issyk-Kulu w kierunku Kaszgary. Ale Mongołowie mieli
wyczulony węch na złoto. Jeden z konnych oddziałów zablokował drogę i
mieszkańcy miasta znaleźli się w okrążeniu wraz z nestoriańskimi mnichami.
Nocą wspólnie ukryli na brzegu lub zatopili na płyciźnie część
swoich skarbów. Rankiem karawana ruszyła w góry i zatrzymała się przy jaskini,
z której wypływała bystra rzeka. Na czas jakiś puścili jej wody innym korytem,
a pozostałe skarby ukryli na dnie rzeki i przykryli kamiennymi płytami, poczym
znów przywrócili rzece jej dawny bieg. Na jednej z płyt pozostawili swój znak –
krzyż. Skarb był zatopiony.
A po Rewolucji Październikowej w 1917 roku, w krajach tych
pojawił się jakiś awanturniczy prorok, który miał mapę Issyk-Kulu, na którą
naniesiono miejsce ukrycia tych skarbów.
W latach 20. pojawili się poszukiwacze z takąż mapą. Pokazali ją
w miejscowym Urzędzie Geologicznym i nawet otrzymali licencję na poszukiwania.
W jaskini, która na mapie została oznakowana krzyżem znaleźli oni złoty młotek,
który przekazali władzom. I na tym się to skończyło. Dalszych robót
poszukiwaczom zabroniono, cofnięto licencję, a wszystkie informacje o tym
utajniono.
Mogiła apostoła Mateusza
Z mnichami Nestorianami jest związana jeszcze jedna zagadkowa
historia. Istnieje tzw. „Atlas Kataloński” sporządzony i wydany przez
średniowiecznych autorów w 1375 roku, w którym dokładnie pokazano jezioro
Issyk-Kul. A obok jeziora schematycznie wyrysowano klasztor. W języku
katalońskim napisano tam, że miejsce to nazywa się Issykul, na brzegach którego
znajduje się klasztor ormiańskich braci, w którym znajdują się doczesne
szczątki św. Mateusza – apostoła i ewangelisty. (Jak podaje to Wikipedia - Nie wiadomo, gdzie i w jaki sposób zmarł
apostoł. Według niektórych autorów poniósł męczeńską śmierć w Etiopii, według
innych w Persji, będąc ścięty mieczem. Cerkiewna historiografia podaje jako
datę jego śmierci rok 60, chociaż jest ona tylko przybliżona. Od X wieku jego
grób znajduje się w Salerno – przyp. tłum.) Skąd pojawiły się te informacje
u Hiszpanów, tego nie wiadomo.
Jak wiadomo, po wniebowstąpieniu Jezusa, jego uczniowie rozeszli się jako misjonarze w różne strony,
do różnych krajów, niosąc wiarę chrześcijańską na cały świat. Ktoś tam poszedł
do Rzymu, ktoś tam poszedł na Zachód, do Galii i Brytanii, a apostoł Mateusz –
ten sam od Ewangelii – poszedł na południe, do afrykańskiej Etiopii. Po jego
śmierci, jego ciało zamknięto w srebrnej trumnie i ona za jakiś czas została
przetransportowana do klasztoru na brzegach Issyk-Kulu.
W 1850 roku, kataloński atlas znajdujący się w Wenecji,
dokładnie zbadał młody rosyjski kartograf Piotr
Siemienow. Jego ciągnęło coś na Wschód. Zwiedził on całą Azję Środkową,
jako pierwszy z europejskich uczonych zbadał góry Tiań-Szań, za co otrzymał
zaszczytny przydomek do swego nazwiska: Siemienow
– Tiańszański.
Stworzył on bazę w mieście Wiernyj (Ałma-Ata) i co roku odbywał
ekspedycje nad Issyk-Kul. Istnieje hipoteza, że został on członkiem jakiegoś
tajnego, okultystycznego stowarzyszenia i szukał w jeziorze potężnego przez swe
moce artefaktu – tej samej srebrnej trumny doczesnymi pozostałościami św. Mateusza
Ewangelisty. Czy Siemienowi – Tiańszańskiemu udało się znaleźć mogiłę apostoła,
czy ona wraz z monastyrem Nestorian skrywa się pod wodą – nie wiadomo.
Torpeda – widmo
Opowieści o smoku mieszkającym w głębinach jeziora istniały od
zawsze, choć mało kto w nie wierzył. Jednak w czasie ostatnich 40 lat na wskroś
pragmatyczni i realistyczni ludzie zaczęli twierdzić, że w jeziorze znajduje
się jakiś duży obiekt, jakaś duża kryptyda. W mitycznego potwora wierzyli
jednak tylko turyści przybywający z daleka. Miejscowi szeptali pomiędzy sobą o
drugim, jeszcze groźniejszym monstrum.
W czasie II Wojny Światowej, do Ałma-Aty ewakuowano cały szereg
zakładów przemysłowych, w tym także Taganrożską Fabrykę im. S. M. Kirowa wyspecjalizowanej
w produkcji torped. Po wojnie fabryka ta pozostała już w mieście, z czasem
zostając jednym z wiodących zakładów produkujących ten rodzaj broni w ZSRR. Ale
zanim oddano torpedy do produkcji, przeprowadzano z nimi doświadczenia na
wodzie. Idealnym poligonem doświadczalnym był Issyk-Kul. W oddalonym miejscu na
jego południowym brzegu stworzono bazę Marynarki Wojennej, w której prowadzono
doświadczenia. Do wyławiania zatopionych torped istniała specjalna brygada
nurków. Pewnego razu tajna torpeda zatonęła i oni nie mogli jej znaleźć. Od tej
pory wszystkie torpedy zaczęto oznaczać światłami odblaskowymi.
A tymczasem zatopiona torpeda w czasie silnych sztormów wypływa
na powierzchnię wody i kiwa się jak boja na falach. Nie przedstawia ona
niebezpieczeństwa, bowiem nie ma głowicy bojowej, ale stwarza ona iluzję
jakiegoś morskiego potwora.
Ryby-monstra i cyjanamid
W latach 30. ubiegłego wieku uczeni-ichtiolodzy wpuścili do
jeziora kilka gatunków ryb, z których większość zginęła, ale kilka gatunków
przeżyło. Doskonale poczuł się w Issyk-Kulu pstrąg z armeńskiego jeziora Sewan.
Potem ryba zmutowała się i stała się agresywna i zębata – pożera przede
wszystkim miejscowe endemiczne gatunki ryb. Z tego powodu pstrągi stały się
duże – nurkowie twierdzili, że napotykali w głębinie na dwumetrowe sztuki!
Pod koniec maja 1998 roku, do rzeki Barskoon wpadającej do
jeziora wskutek awarii wpadł dwutonowy kontener z cyjanamidem (CaCN2
– cyjanamid wapnia znany także jako azotniak – przyp. tłum.) – zgodnie z
oficjalnymi danymi zmarły cztery osoby, a ponad 2000 uległo zatruciu w różnym
stopniu. I na próżno minister od ekologii Kirgizji występował w TV twierdząc,
że cyjanamid szybko się zneutralizuje, pił szklankami wodę z rzeki, a nawet się
wykąpał w zimnej wodzie. Sezon turystyczny tego roku był do niczego.
Wiele tajemnic i zagadek kryje jezioro Issyk-Kul i nie ma ono
żadnego interesu w tym, by objawić je człowiekowi.
Jego przejrzysta, krystaliczna woda, chłodne górskie powietrze,
gorące słońce – są wieczne. Były tutaj przed nami i będą także po nas. Nad jego
gładzią rozpostarła się aura spokoju, wyciszenia i miłości…
Źródło – „Tajny XX wieka” nr 36/2012, ss. 26-27
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz
©