Powered By Blogger

niedziela, 4 listopada 2012

Kamień Czintamani z Agharty i Szamballi (2)



Kilka uwag tłumacza

Agharta, Szamballa… - mityczne krainy podziemi Himalajów. Przyznaję, że urzekła mnie legenda o istnieniu tej krainy, zamieszkałej przez mędrców religii Bön czy lamaizmu – dla innych kraina wiecznej szczęśliwości, a tak naprawdę to jednego i drugiego. Taki podziemny Raj czy Piekło, o którym pisał F. A. Ossendowski czy F. Montyhert. I wreszcie kraina, w której przez jakiś czas przebywali założyciele religii: książę Siddartha Guatama Sakkya-Muni czyli Budda, Paspa, Baber, Issa-Jezus z Nazaretu… Szczególnie ten ostatni miał tam przebywać w czasie lat swego „życia ukrytego”, zanim pojawił się nad Jordanem jako syn boży jak chcą jedni, czy prorok jak chcą drudzy.

Ciekawie brzmi opowieść o koneksjach Aghartyjczyków z Syriuszem. Ta najjaśniejsza gwiazda stała naszego nieba przyciągała wzrok wszystkich kultur naszej planety. Wspomnę jednak tylko o wierzeniach Dogonów z Mali, że ich przodkowie pochodzą właśnie z planet systemu tej gwiazdy i że poza Syriuszem A jest także Syriusz B (o czym wiemy dopiero od 1915 roku), a także Syriusz C, którego istnienia jednak nie potwierdzono, mimo wielu obserwacji dokonanych przez HST. Tym niemniej, opowieść o wylądowaniu „tarczy zawierającej w sobie moc całego świata” pasuje do opowieści Dogonów o lądowania Arki Nommo i Ogo w jeziorze Debb (Debo). Czy jest to tylko zbieżność? Jeżeli nawet, to bardzo zastanawiająca.

Wrót wiodących w głąb Pustej Ziemi nie odkryto, bo i nie można było odkryć – Plutonia niestety nie istnieje, jak przedstawiają ją ezoterycy i różni maniacy w rodzaju adm. Byrda, ale być może istnieje system pieczar i korytarzy pod Azją Centralną, w której ukrywali się ludzie przed różnymi niebezpiecznymi zdarzeniami. To jest o wiele bardziej możliwe, niż Pusta Ziemia. I bardziej zgodne z prawami fizyki.

F. A. Ossendowski twierdzi, że Agharta istnieje już od co najmniej 60.000 lat. Proszę nie zapominać, że około 70.000 – 75.000 lat temu na Ziemi miało miejsce wydarzenie, które omal nie wykończyło ludzi jako gatunku biologicznego – chodzi mi o wybuch superwulkanu Toba w Indonezji. Ta supererupcja szacowana na 8°VEI zasypała tefrą wyspy Indonezji, część Azji Południowo-Wschodniej, cały subkontynent indyjski i spowodowała zmiany klimatyczne w postaci epoki lodowcowej, co nie powinno nikogo dziwić, gdyż objętość wyrzuconego materiału piroklastycznego wynosiła wtedy około 1000 km³ - dla porównania podam, że erupcja Mt. Tambora wyrzuciła ok. 80 km³ materiałów piroklastycznych, co obniżyło średnią temperaturę Ziemi o 2-3°C. Ostatni wybuch superwulkanu Taupo miał miejsce 26.500 lat temu na Nowej Zelandii, ale 12.930 lat temu miała miejsce słaba erupcja superwulkanu Laacher See w Nadrenii-Palatynacie w Niemczech – NB, ładnie się wpisuje w legendę o zagładzie platońskiej Atlantydy. Aktualnie zagraża nam superwulkan Yellowstone i odkryty niedawno Campi Flegrei we Włoszech. A zatem Agharta mogłaby być pozostałością po poprzedniej cywilizacji (czy nawet kilku) istniejących z dalekiej Przeszłości i szukającej ratunku pod ziemią po supereksplozjach superwulkanów, po których zmiany klimatyczne mogłyby unicestwić Ludzkość raz na zawsze.

Tak już nawiasem mówiąc, to właśnie wybuch superwulkanu (czy nawet kilku superwulkanów) na Wyspie Dekańskiej, a nie tylko spadek asteroidy, przypieczętował los dinozaurów i hipotetycznych Dinozauroidów 64.800.032 lata temu. W tym kontekście, Agarti i Szamballa jawiłaby się jako schron dla istot rozumnych z planety Ziemia.

Gdzie leży Agarti? Przyjmując słowa lamów za prawdę, to zakładając, że ptak jest w stanie lecieć z prędkością podróżną 60-100 km/h przez 24 h i przez 7 dób lotu non-stop – Agharta znajduje się w odległości 10.080-16.800 km od Indii. Licząc od punktu leżącego w Indiach i opisanego współrzędnymi: 20°N - 075°E i lecąc na północ wzdłuż 75 południka faktycznie osiągamy Północny Ocean Lodowaty w okolicach Bieguna Północnego. Jednakże ptaki nie mogą latać non-stop, zatem należałoby ten dystans skrócić co najmniej o połowę. W tym układzie Agarti powinna znajdować się pod lasami i bagnami Niziny Zachodniosyberyjskiej. Z pewnego punktu widzenia jest to najbardziej logiczna lokalizacja takiego schronu. Dlaczego?

Dlatego, że jest to rejon bardzo stabilny sejsmicznie, na którym nie występują właściwie żadne trzęsienia ziemi. A właśnie głównym zagrożeniem dla takich schronów są właśnie zjawiska sejsmiczne, które mogłyby zagrażać potencjalnym mieszkańcom tych podziemi. Lokalizacja podziemnego schronu na terenie Himalajów i Tybetu byłaby co najmniej ryzykowną. Dlaczego?

Odpowiedź jest prosta – dlatego, że jest to obszar bardzo aktywny sejsmicznie. Około 30 mln lat temu Dekan zderzył się z kontynentem azjatyckim wypiętrzając Himalaje. Te góry – podobnie jak Alpy i Karpaty w Europie – wypiętrzają się w dalszym ciągu dając silne trzęsienia ziemi, które od czasu do czasu pustoszą obszary Indii, Pakistanu, Chin i innych krajów tam leżących – w tym także Tybetu (czerwony obszar na mapce). Dlatego też trudno sobie wyobrazić, by na tym obszarze mogły znajdować się podziemne budowle, które byłyby odporne na wstrząsy o sile >5°R! Dlatego właśnie bardziej prawdopodobna jest lokalizacja pod Zachodnią Syberią, która jest stosunkowo bezpieczna sejsmicznie. Oczywiście rzecz jest bardzo trudna do udowodnienia, ale możliwa do zrealizowania oczywiście wymagająca ogromnych nakładów, na które dzisiaj nikogo nie stać.

Może to i lepiej…?                           
  
Źródło – „Tajny XX wieka”, nr 22/2012, ss. 18-19
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz © 
Ilustracje - Internet