Czy ten właśnie kamień jest odłamkiem Meteorytu Tunguskiego?
Natalia Trubinowskaja
Kiedyś hipotez na temat
Meteorytu Tunguskiego pojawiało się tyle, że gazety nie nadążały ich drukować.
Jednak z biegiem czasu już nie dało się wymyślić coś nowego, co dotyczyłoby
Tunguskiego Fenomenu i temat zeszedł w niebyt. Ale od czasu do czasu w związku
z nowymi odkryciami sprawa ta odżywa na nowo – tak jak na przykład teraz.
Co
to było?
Gdyby ktoś zapomniał, to przypominam:
fenomen Tunguskiego Meteorytu polega na tym, że w dniu 30.VI.1908 roku o
godzinie 07:17.11 KRAT – czasu lokalnego, krasnojarskiego/23:17.11 GMT
(poprzedniego dnia)/00:17.11 CET – czasu warszawskiego, w basenie rzeki
Podkamienna Tunguska na terytorium Ewenkii rozległ się straszliwy wybuch. Tajga
w miejscu, gdzie to zaszło, „położyła się” na powierzchni równej obszarowi
dzisiejszej Moskwy. Miejscowi mieszkańcy twierdzili, że tuż przed samym
wybuchem widzieli lecącą na niebie ognistą kulę.
Wydawałoby się, że wszystko
jest oczywiste: przyleciał wielki meteoryt i eksplodował. Wystarczy tylko
znaleźć odłamki i udowodnić powyższe.
Ale tak nie było. Pomimo
dziesiątków ekspedycji na miejsce impaktu (dla ścisłości pierwszą była
kierowana przez geofizyka L. A. Kulika,
która udała się tam w 19 lat po wydarzeniu) NIKOMU nie udało się znaleźć ANI
JEDNEGO, choćby najmniejszego odłamka Meteorytu Tunguskiego, i dlatego powstało
pytanie: czy to był w ogóle meteoryt?
Gwoli sprawiedliwości należy
także dodać, że druga z kolei ekspedycja Kulika, którą wysłano w 1930 roku, przywiozła
stamtąd kęs jakiejś stopionej, zeszklonej skały. Ale to znalezisko nie zostało
zanalizowane i wkrótce gdzieś przepadło. (Skąd my to znamy??? – uwaga tłum.)
Dziwne
kamienie
- No ale do czego to wszystko
zmierza? – zapyta niecierpliwy Czytelnik. A problem w tym, że nie patrząc na
dawność wydarzenia, poszukiwania odłamków Tunguskiego Meteorytu nigdy nie
zostały przerwane, chociaż nigdy się z tym nie afiszowano. No i niedawno na jednej z zachodnich stron
internetowych pojawiła się informacja, że zostały one uwieńczone powodzeniem!
Rosyjski geolog z Państwowego
Muzeum Geologicznego Rosyjskiej Akademii Nauk im. W. I. Wiernadskiego – Andriej Złobin w swej publikacji
twierdzi, że w 1998 roku, będąc na miejscu katastrofy odkrył on na dnie rzeki
Chuszmy, nieopodal epicentrum eksplozji, ponad 100 kamieni, które miały wprost
związek z Tunguskim Fenomenem. Geolog argumentuje swe słowa tym, że kamienie te
są częściowo stopione, noszą ślady uderzeń i zawierają dużą ilość żelaza.
Inni specjaliści z zakresu
geologii to odkrycie przyjęli dość sceptycznie i chłodno. Jeżeli badacz znalazł
kamienie, które mogłyby być szczątkami Meteorytu Tunguskiego, to dlaczego o tym
milczał prawie ćwierć wieku? Czy poddano te kamienie analizie, a jeżeli nie to
dlaczego? Tym bardziej, że w tym Instytucie Geochemii i Chemii Analitycznej im.
W. I. Wiernadskiego można było przeprowadzić dokładne analizy tych kamieni, by
wykazać ich meteorytowe pochodzenie lub vice-versa.
- Nawet jeżeli dopuścimy, że te
kamienie rzeczywiście są meteorytami – mówi Natalia Artiemiewa z Instytutu Dynamiki Geosfery RAN – trzeba
będzie jeszcze dowieść, że są to fragmenty WŁAŚNIE Tunguskiego Meteorytu, a nie
CZEGOŚ INNEGO. Meteorytów na Ziemi jest pełno. Po stu z górą latach, które
minęły od eksplozji Tunguskiego Ciała Kosmicznego, w tym rejonie spadło
meteorytowego pyłu i małych meteorytów, o wiele więcej niż wynosiła masa całego
TCK.
A zatem zagadka Tunguskiego
meteorytu nadal pozostaje nierozwiązana.
Tekst i ilustracje – „Tajny XX
wieka” nr 25/2013, s. 3
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©