Władimir Grakow
Radzieckie satelity z serii Kosmos
wystrzeliwano na orbitę od 1962 roku i numerowano je według kolejności startu. Dnia
10.I.1989 roku, wystrzelono na orbitę Kosmos-1989 – tak wypadło. Tego
samego dnia zmarł ich główny konstruktor – W.
P. Głuszko…
Kosmonauci z naszego kraju
latali na dwóch typach statków kosmicznych: Wostok (dwa Woschody
były modyfikacjami gagarinowskiego Wostoka) i Sojuz. Więcej pomysłów
nie było. Jednak opowiem tutaj o jednym niezrealizowanym projekcie.
Projekt WI Zwiezda i...
Tylko
dla wojskowych
Wszystko zaczęło się
24.XII.1962 roku. Główny konstruktor z biura konstrukcyjnego OKB-1 – Siergiej Pawłowicz Korolow zdecydował
się zaprojektować orbitalny statek kosmiczny do przechwytywania i zwiadu z
kosmosu. Ale w OKB-1 były także inne prace i projekty. Prace dla wojska
Siergiej Pawłowicz skierował do Filii Nr 3 w Kujbyszewie, a obecnie CSKB Progress w Samarze. Kierował nimi zastępca
Korolowa – Dimitrij Ilicz Kozłow.
W Biurze Konstrukcyjnym Kozłowa
statek ów nazwali WI – od słów wojenno-issliedowatielnyj
– wojskowo-badawczy albo po prostu Zwiezda (czyli Gwiazda). W czasie rady
naukowej Filii z udziałem członków AN ZSRR i wojskowych został zatwierdzony
projekt. Kujbyszowcy ostro wzięli się do roboty: pojechali do Gwiezdnego
Miasteczka, gdzie piloci szykowali się do wojskowych eksperymentów, pogadali o
stosunkach i zaprojektowali ćwiczebny statek kosmiczny. W czasie lotów Wostoka-3
i Wostoka-4,
kosmonauci Andrian Nikołajew i Paweł Popowicz ocenili możliwości
obserwowania Ziemi, zbliżania się do innych kosmicznych aparatów i ich
inspekcji – czyli oględzin. Dowódca oddziału kosmonautów, generał Nikołaj Kamanin wspominał: Wykłady wygłosili Bieriegowoj i Nikołajew.
Wystąpili Popowicz, Titow. Wymieniali się poglądami, przygotowali plan bojowego
zastosowania urządzeń kosmicznych (zwiad, przechwycenie, uderzenie),
radiotelemetrii, kosmicznej nawigacji.
...makieta treningowa statku 7K-WI w Filii nr 3 OKB-1 (1967)
Nowina
z Kujbyszewa
W dniu 3.VI.1965 roku, w USA
wystrzelono statek Gemini-4. Jego załoga fotografowała Ziemię, obserwowała starty
rakiet balistycznych, dokonał zbliżenia w kosmosie imitując inspekcję obcych
satelitów. I w dniu 28.XII.1966 roku, wojskowo-przemysłowa komisja przyjęła
decyzję: Filia Nr 3 do roku 1967 powinna wykonać statek kosmiczny Zwiezda,
o wadze 6,6 tony, dla wizualnego i fotozwiadu, inspekcji satelitów, odbicia
ataku przeciwnika i wczesnego ostrzegania o ataku rakietowo-jądrowym. Czas
długości lotu – miesiąc.
Biorąc pod uwagę minusy
konstrukcji Sojuza, zmieniono konstrukcję WI. Z wierzchu lądownik z
kosmonautami i działem – konstrukcji radzieckiego konstruktora A. E. Nudelmana – do strzelania w
próżni i obrony Zwiezdy przeciwko wrogim satelitom inspekcyjnym i satelitom
przechwytującym. Celowanie działa odbywało się poprzez ruch całego statku i
przez specjalny wizjer celowniczy. Pod fotelami znajdował się luk wiodący w
dół, do cylindrycznego orbitera, tak dużego jak w Sojuzie. Załoga składała
się z dwóch osób. Kosmonauci siedzieli w fotelach zwróceni twarzami do siebie.
Panele sterownicze znajdowały się na wszystkich ścianach. Ale czy kosmonauta
mógłby wycelować działo ręcznie i nie doprowadzić do koziołkowania Zwiezdy
wskutek odrzutu po wystrzale?
Na próbach w 1967 roku,
zbudowano dynamiczną platformę na poduszce powietrznej ze stojącym na niej
modelem lądownika. Test pokazał: ręczne kierowanie jest idealne, kosmonauta z
małą stratą paliwa naprowadzał broń na dowolny cel, zaś samo działo nie
wpływało na orientacje przestrzenną statku kosmicznego, a załoga mogła szybko
ją poprawić. Najpierw pojawił się luk w pokładzie lądownika wiodący do
orbitera. Ta konstrukcja została wypróbowana. Właz nie zagrażał życiu załogi,
spokojnie wytrzymywał lądowanie i nie przepalał się na spoinach. W orbiterze z
kolei znajdowały się przyrządy do badań wojskowych, boczny iluminator z
optycznym wizjerem i aparatem fotograficznym. Kosmonauta siadał przed wizjerem
w siodle, jak dżokej, obserwował powierzchnię Ziemi i fotografował to, co go
interesowało. Urządzenie Swiniec
(ołów) zostało sporządzone do wykrywania startów rakiet balistycznych (ICBM).
Przymocowany do długiego wysięgnika z członu orbitalnego został specjalny
detektor do wykrywania zbliżających się satelitów przechwytujących i
prowadzenia radiozwiadu. Zupełnie nowe były źródła energii elektrycznej, której
orbiter i jego urządzenia potrzebowały bardzo dużo. Zamiast baterii słonecznych
były dwa generatory radioizotopowe. One przekształcały ciepło rozpadu plutonu w
energię elektryczną. Problem radioaktywnego skażenia – przy powrocie na Ziemię
generatory powinny spłonąć – też martwił inżynierów. Dlatego też postanowiono
opancerzyć generatory w kapsuły na czas przelotu przez atmosferę i lądowania. Prace
nad WI
postępowały szybko.
Aleksiej Gubariew - niedoszły pilot Zwiezdy
Dlatego,
że jesteśmy pilotami
Projekt uzbrojonego statku
kosmicznego miał poparcie kierownictwa Wydziału Kosmicznego MON ZSRR. Dnia
21.VII.1967 została wprowadzona w życie dokumentacja techniczna Zwiezdy.
W 1969 roku statek powinien zostać przyjęty na stan. We wrześniu 1966 roku w
Gwiezdnym Miasteczku została sformowana grupa kosmonautów do obsługi WI i
byli to: Paweł Popowicz, Aleksiej Gubariew, Jurij Artiuchin, Władimir
Guljajew, Borys Biełousow i Giennadij Kolesnikow. Popowicz i
Gubariew byli pilotami Zwiezdy, pozostali byli inżynierami
wojskowymi. Szczególnie interesował się programem WI Paweł Popowicz. W 1967
roku przyjeżdżał on do Kujbyszewa i studiował systemy Zwiezdy, prowadził
treningi w makiecie statku imitującej strzelanie w kosmosie. Popowicz pozytywnie
ocenił statek.
W dniu 31.VIII.1967 roku,
główny konstruktor D. I. Kozłow powiedział: Pierwszy
statek będzie gotowy do lotu w drugiej połowie 1968 roku. Mówili o wielkiej
wartości statku. WI był włączony do
planów MON. Generał Kamanin zapisał w dzienniku: „Prowadził utworzenie grupy
roboczej WWS (badania wojskowe). Oddamy statek WI i sformujemy pierwsze kosmiczne jednostki wojskowe. Rozszerzymy
próby, starty, łączność, poszukiwanie i przygotowanie kadr.” W ciągu roku Zwiezdę czekała praca w kosmosie. Ale wmieszał
się do tego Wasilij Pawłowicz Miszin,
główny konstruktor OKB-1 po śmierci Korolowa.
Następca
Korolowa
Wasilij Pawłowicz pracował pod
kierownictwem S. P. Korolowa. Ale jak tylko Miszin zajął miejsce Siergieja
Pawłowicza, zaczęły się problemy. Wasilij Pawłowicz był zapalczywym
cholerykiem. Jego obwiniają za zawalenie się radzieckiego programu
księżycowego, śmierć Władimira Komarowa,
Gieorgija Dobrowolskiego, Władysława Wołkowa i Wiktora Pacajewa – oczywiście złośliwie
i niesłusznie. Kozłow, który od 1966 roku był zastępcą Miszina mówił: Z Korolowem miałem doskonałe stosunki. Z
Miszinem nic się nam nie kleiło.
Z dziennika gen. Kamanina:
Miszin
popełnia głupstwa – nakazał zamknąć program WI i wykonać jeszcze w 1968 roku aż 8 Sojuzów. Na temat WI
jest decyzja KC KPZR i rządu, by skrócić okresy przygotowań. Prace trwają.
Miszkin nie był przeciwko WI myśląc, że ten statek będzie czymś w rodzaju Sojuza. Kiedy zrozumiał, że Kozłow
zaprojektował o wiele lepszy statek, zmienił swój stosunek do Kozłowa i do
statku. Rozmawiałem z dowództwem Wojsk Rakietowych i Lotnictwa i nie damy
Miszinowi wykończyć programu WI.
Tak sobie po prostu zamknąć
projektu WI on nie mógł. Potrzebne było uzasadnienie. I tak z OKB-1
poszła krytyka usprawnień i nowinek technicznych, które odróżniały WI
od Sojuza.
Konstruktorów nie zadowoliły atomowe termogeneratory – a to ze względu na
niebezpieczeństwo skażenia radioaktywnego załogi Zwiezdy. Potrzebna była
ochrona w czasie lotu w razie awarii. Wątpliwości budził także luk podłogowy. W
1967 roku, w czasie bezpilotowego lotu Sojuza przepaliły się zabezpieczenia
przejścia do przedziału załogowego aparatu. Sojuz zatonął w Jeziorze
Aralskim. Zrobienie w pokładzie większego luku – na 80 cm! – było według
niektórych konstruktorów wprost bezrozumne.
Załamać swego zastępcę
Miszinowi nie było trudno. Dyscyplina pracy, przestrzeganie subordynacji i
szykany kierownika dopięły swego. Z dziennika gen. Kamanina:
7.XII.1967
roku. Przewodniczący Komisji Państwowej uzgodnił z Siłami Powietrznymi wsparcie
Miszina – nie budować statku WI i
zamienić go na Sojuza. Broniąc Zwiezdy, dokument przeciwko przeróbce WI podpisali przedstawiciele WOPK,
Marynarki Wojennej i ja. Miszin zapomina o decyzji KC i zasłania się interesami
obrony narodowej, jednocześnie popierając rozwój załogowej kosmonautyki. Drogo
się Miszin przysłużył krajowi!
Lądownik statku kosmicznego Gemini-4 w muzeum
Katastrofa
wszelkich nadziei
8 grudnia, w OKB-1 trwało
spotkanie inżynierów i wojskowych. Byli tam zastępcy Miszina – Buszujew, Czertok, naczelnicy wydziałów i konstruktorzy. Kierownictwo OKB-1
sugerowali wojskowym odstąpienie od Zwiezdy. Za wnioskiem Miszina
głosowali jego zastępcy, przeciwko - wszyscy wojskowi. Rozmowy do niczego nie
doprowadziły. Gen. Kamanin pisał tak w swym pamiętniku:
OKB-1
wodzi nas za nos. Dużo obiecywało, mało dawało. Przed każdym lotem wychodzi na
to, ze dla wojskowych eksperymentów nie ma payloadu i miejsca w przedziałach.
My dobijaliśmy się decyzji KC i rządu o budowie wojennych okrętów kosmicznych.
Kozłowowi polecili zbudować WI i my
byliśmy zadowoleni. Ale Miszin zamyka prace nad Zwiezdą. To na długo zamknie drogę do wojskowych eksperymentów w
kosmosie i przyniesie szkodę obronności kraju.
9.I.1968 roku, D. Kozłow
podpisał polecenie do zakończenia wszystkich prac nad Zwiezdą. Projekt
zabezpieczali wojskowi kosmonauci. 27.I.1968 roku, gen. Kamanin wraz z Pawłem
Popowiczem poszli do marszałka Iwana
Jakubowskiego. Rozmawiali przez godzinę. Marszałek obiecał pomóc
kosmonautom. Ale 17.II.1968 roku, na Zwiezdie definitywnie postawiono
krzyżyk. W Sztabie Generalnym zebrała się rada naukowo techniczna na temat tego
statku. Gen. Kamanin wspominał:
Przeforsowali
stanowisko Miszina: zamiast WI
budować statek na bazie Sojuza. To podpisał
Miszin i za jego namową Kozłow. Doszło do polaryzacji stanowisk – „za” byli
wojskowi, „przeciwko” – główny konstruktor. I właściwie poza negatywnym
stanowiskiem Miszina, ze strony KC KPZR niczego nie było. Popowicz rozmawiał z
Kozłowem, a ten powiedział:
-
Gdyby nam dali pracować, to zrobiłbym WI.
Sam wystąpić nie mogę, wezwał mnie minister S. A. Afanasjew i przykazał nie sprzeciwiać się Miszinowi.
Śmierć projektu Zwiezda
była szybka. Bez wsparcia ze strony MON i KC KPZR prace zamknięto, a
doświadczenia zdobyte w czasie prac nad WI zostały wykorzystane w innych
pracach i projektach.
Moje
3 grosze
Zwiezda
nie wystartowała – może to i lepiej dla Ludzkości i historii świata. Gdyby tak
się stało, to „gwiezdne wojny” i militaryzacja kosmosu zaczęłaby się nie w
latach 80. ale już w połowie lat 60. XX wieku. Zresztą jak widać to z
poprzednich materiałów tu zamieszczonych – projekty wojen w kosmosie narodziły
się wraz z powstaniem środka pozwalającego na oderwanie się od Ziemi i wyjścia
w przestrzeń kosmiczną – rakiet. Początkowo według konstrukcji SS-Strurmbannführera dr Wernhera von Brauna, gen. Waltera Dornbergera i ich zespołu naukowców
oraz konstruktorów z HRVA Peenemünde, a także ośrodków badań rakietowych SS w
Łebie czy Władysławowie na polskim wybrzeżu Bałtyku.
Co byłoby gdyby WI
został wprowadzony na uzbrojenie Wojsk Kosmicznych ZSRR? Oczywiście nastąpiłaby
adekwatna odpowiedź ze strony USA i program kosmicznych zbrojeń tego kraju
uległby znacznemu przyspieszeniu, a wyścig zbrojeń – jaki miał miejsce w latach
60. ubiegłego wieku zostałby
przeniesiony w kosmos z trudnymi do przewidzenia konsekwencjami. Mogłyby się spełnić
ponure wizje Krzysztofa Borunia i
Andrzeja Trepki zawarte w powieści „Zagubiona przyszłość” (1953) czy Stanisława Lema – „Obłok Magellana”
(1955). Na szczęście do tego nie doszło i Ludzkości – przynajmniej na razie –
oszczędzono kolejnego koszmaru. Koszmaru nad którym jednak niestety pracuje się
cały czas. Wojska kosmiczne są faktem i wojskowe statki kosmiczne lecą w kosmos
– na razie na orbitę wokółziemską, a Zimna Wojna przeniosła się w kosmos. Na razie,
bo co to będzie, kiedy przekształci się w wojnę „gorącą”? A zauważmy, że w tej
chwili mamy coraz więcej możliwych uczestników możliwych starć na Orbitalnym
Teatrze Działań Wojennych i w przypadku wybuchu konfliktu pomiędzy
Supermocarstwami oni także kogą się weń włączyć w każdej chwili…
Tekst i ilustracje – „Tajny XX
wieka” nr 26/2013, ss. 4-5
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©