Kometa
C/2012 S1 (ISON) – rozkład jazdy
Od kilku miesięcy media epatują
nas przelotem – jak to określają – „największej komety stulecia”, „najjaśniejszej
komety stulecia”, itd., a ile jest w tym prawdy, przekonamy się dopiero w
listopadzie br. i na przełomie lat 2013/2014 – kiedy to ISON będzie widoczna gołym okiem. W związku z tym, niektóre
oszołomy już zaczęli wieszczyć kolejny koniec świata, co przypomina mi to, co się
działo w czasie przelotów dwóch jasnych komet: C/1996 B2 (Hayakutake) i C/1995
O1 (Hale-Bopp) w latach 1996-97, kiedy to religijne oszołomy z sekty Heaven’s Gate pozbawiły się życia, bo
ich guru im powiedział, że wraz z kometą Hale-Boppa leci także latający spodek
UFO, na który można dostać się tylko zadając sobie śmierć. Tak też zrobiono,
dzięki czemu Ludzkość pozbyła się kilku religijnych półmózgów.
Faktycznie – od jądra komety H-B
oderwało się kilka fragmentów, które powiększyły potem ilość kosmicznych skał i
śmiecia krążącego po jej orbicie przez 2534 lata, zanim znów nie powrócą w
rejon orbity Ziemi. Ale akurat to zjawisko nie wymaga komentarza, bo jest
całkowicie zrozumiałe i nawet zostało pokazane w kilku filmach, m.in. w „Armagedonie”
(reż. Michael Bay, 1998).
Natomiast martwi mnie coś innego,
a mianowicie to, że kometa ISON może odstawić podobny numer jak sławetna kometa
Kohoutka C/1973 E1 (inne oznaczenia:
1973 f, 1973 XII), którą zapowiadano także jako kometę stulecia! Niestety –
widzieli ją na własne oczy tylko amerykańscy astronauci ze stacji kosmicznej Skylab.
Kometa świeciła jasno jak Jowisz – czyli ponad -4 mag., ale w punkcie
przysłonecznym. Na Ziemi jej obserwacja była niemożliwa i w rezultacie
obserwowano ją tylko przez lunety i teleskopy. Niestety, nie udało mi się
dojrzeć w styczniu 2007 roku jasnej komety C/2006
P1 (McNaught) ze względu na nieciekawe warunki atmosferyczne. Ale nie w tym
tkwi największy problem.
Martwi także coś innego:
pojawienie się w pobliżu Ziemi znacznej ilości materii kometarnej, która może doprowadzić
do zwiększenia zapylenia atmosfery i w rezultacie wzmożonych opadów deszczu. My
mieliśmy to w 1997 roku, kiedy to Europa Środkowa pławiła się w ulewnych
deszczach, a Wrocław i inne miasta w dorzeczu Odry nawiedziła straszliwa
powódź. Poza opadami deszczu, z materią kometarną mogą na Ziemię spaść także…
wirusy i inne chorobotwórcze mikroby. Przypominam, że po przejściu obu tu wymienionych
jasnych komet z lat 90. i Komety Millenijnej
C/1999 S4 (LINEAR) – która okazała się być takim samym niewypałem jak
Kometa Kohoutka, a którą udało mi się zaobserwować latem 2000 roku na tle
Plejad w konstelacji Byka – pojawiły się różne dziwne infekcje w rodzaju
ptasiej i świńskiej grypy.
Ptasia grypa H5N1 – pojawiła się w Azji w 1997
roku, gdzie zdziesiątkowała stada ptaków i zabiła prawie 300 osób w czasie
epidemii i epizootii w latach 2003-09. Notabene budowa wirusa ptasiej grypy
jest podobna do wirusa słynnej grypy „hiszpanki” H1N1, której ofiarami padły 50-100
mln ludzi na świecie w latach 1918-1919. Ta infekcja pojawiła się jednocześnie
w trzech miejscach: Sierra Leone, USA i Francji – a zatem miejscach oddalonych
znacznie od siebie. Czyżby spadła z pyłem meteorytowym?
Świńska grypa – A/H1N1 – uderzyła w
2009 roku, w ludzi i zwierzęta. Wirus tej grypy stanowi odmianę wirusa H1N1
grypy „hiszpanki” i teraz pojawił się najpierw w USA, a potem rozprzestrzenił się
na cały świat powodując zgony ludzi i zwierząt.
Poza grypą cały czas obserwuje się
infekcje grypopodobne, które stanowią mutacje wirusów migrujących w miarę
postępów EGO, w stronę Biegunów naszej planety. Ich pierwoźródłem też może być
przestrzeń kosmiczna. Wszak nie na darmo nazywano komety zwiastunami
nieszczęść.
Widzialność komety ISON w grudniu 2013 roku (Sky & Telescope)
Wracając do komety ISON, to:
·
w dniu 1.X.2013 roku minęła ona Marsa w odległości
11.662.000 km i jej pięciokilometrowe jądro zaczyna emitować atmosferę zwaną komą o średnicy 75.000 km i warkocz…
·
…który zacznie być widoczny z Ziemi gołym okiem od
dnia 6.XI – na ok. 1 h przed wschodem Słońca, nisko nad horyzontem przez kilka
dni…
·
…następnie zniknie na coraz jaśniejszym niebie w pobliżu
Słońca, obok którego przeleci w dniu 28.XI w odległości 1.600.000 km i być może
– jak szacują astronomowie – będziemy mogli ją dostrzec w ciągu dnia, jak słynną
Kometę Napoleońską - C/1811 F1
(Flaugergeus) z 1811 roku, która obserwowano aż przez 511 dni, co stanowi
niepobity rekord! Notabene, przypomina mi to jako żywo inną kometę C/1965 S1 (Ikeya-Seki), też ją
widziałem! - która w październiku 1965 roku przeszła tak blisko Słońca, że odmóżdżeni
histerycy podnieśli larum, że jej zderzenie ze Słońcem może spowodować rozpad
naszej gwiazdy dziennej. Tymczasem w przypadku impaktu byłoby ze Słońcem to, co
z oceanem, do którego wrzuciłoby się ziarnko piasku, zaś sama kometa rozpadła
się na trzy fragmenty, z których dwa główne odleciały w dal i wrócą tu za
jakieś 880 i 1056 lat…
·
Po 28.XI kometa będzie znów widoczna na porannym
niebie i powinna mieć już długi warkocz, natomiast…
·
…około 14.XII kometa będzie widoczna na wieczornym
niebie tuż po zachodzie Słońca, ale będzie potrzebna już lornetka, by ją
dostrzec.
·
W dniu 26.XII.2013 roku kometa znajdzie się najbliżej
Ziemi – astronomowie twierdzą, że będzie ona prawdziwą „Gwiazdą Wigilijną” widoczna
po zachodzie Słońca na wieczornym niebie! O ile oczywiście nie zwinie swego
warkocza…
·
No i wreszcie 15.I.2014 roku kometa definitywnie
zniknie nam z oczu za orbitą Saturna i to na zawsze, bowiem ISON jest kometą
jednopojawieniową. No, chyba że oddziaływanie grawitacyjne Słońca czy którejś z
planet nie zmieni jej trajektorii.
A zatem czekamy. Pozostaje tylko
modlić się o dobrą pogodę…