No
i ostatni punkt na naszej trasie podróży Templariuszowskim Szlakiem – Orawski Hrad. Niesamowita,
niezdobyta nigdy twierdza na orlej skale. Pierwszymi – wedle Legendy – na tejże
skale wznoszącej się na 112 m nad poziom przepływającej tam Oravy i ponad 700 m
n.p.m. byli właśnie Rycerze Świątyni. Pisze o nich dr Miloš Jesenský:
Dla
wielu ludzi sama możliwość istnienia Templariuszy na terenie Żylińskiego Kraju
jest bardzo kontrowersyjna, ale tradycja ta ma swe oparcie w realnych
wydarzeniach. Starsi historycy Kościoła katolickiego – np. osiemnastowieczny
prof. Gabriel Kolinovič-Šenkvický
(1668-1770) czy znany historyk z XIX wieku Frigyes Pesty (1823-1889) – wspominają o siedzibach
Templariuszy na Węgrzech, a także Orawski i Blatnicki Hrad, wieś
Martinček z kościołem, czy Sučany. Te informacje potwierdził
i uzupełnił w swoim dziele „Monasteriologia regni Hungariae” ostrzygomski
kanonik Damián Fuxhoffer
(1741-1814), który jako budowle Templariuszy na Liptowie wymienia także:
Likavský Hrad, zameczek na szczycie góry Mních, kościół pod wezwaniem św.
Michała czy kościół Wszystkich Świętych koło Ludrovej, w którego krypcie miał
się znajdować pochowany tam temparyjski dostojnik Gottfried z Herbersteinu.
Pod
koniec XIX wieku wskazówki o obecności Templariuszy zbierał także kościelny
historyk ks. Štefan Nikolaj Hýroš
(1813-1888), a w pierwszej połowie XX wieku współpracownik Liptowskiego
Muzeum – Ivan Houdek. W ostatnich
latach odżywa zainteresowanie tą tematyką, bowiem okazuje się, że Templariusze,
którzy przybyli na Węgry w połowie XII wieku, podczas panowania króla Gejzy II, przebywali na terytorium
dzisiejszego Żylińskiego Kraju, jak to macie możliwość przeczytania o tym
na dalszych stronach.
Wspomniany
już tutaj Damián Fuxhoffer pisze o zamku, który jest nie tylko dominującym
punktem Orawy, ale także współcześnie najczęściej zwiedzanym zamkiem Słowacji
te oto słowa:
Zamek Orawa znajduje się w komitacie
orawskim, od którego nosi on swe imię. Zamek ze względu na swe położenie jest
podzielony na dwie części - górną i dolną. Są one wraz z całą Orawą
dziedzictwem rodu Thurzo, a po
nich przypadł on wielu dalszym właścicielom, co jest powszechnie znane. Na
Górnym Zamku panowali Templariusze, co wielu opowiada a inni to
potwierdzają. Kolinovič tak o tym mówi: „Templariusze rezydowali na
Orawskim Zamku“, co potwierdza Karol
Vindiš w swojej „Geografii Uhorska“: „Swą nazwę Zamek uzyskał od Zamku
Gemina, z których górny jest całkowicie zniszczony, a kiedyś był
templariuszowski.“
Pierwsze
wzmianki o tej niezdobytej nigdy twierdzy pochodzą z roku 1267, kiedy
to król Bela IV przejął go od Mika Balaša i stał się on
majątkiem królewskim. W roku 1298 należał on do Matúša Čáko Trenčianskiego, a po jego śmierci dostał się on do
rąk magistra Donča. W roku 1333
zamek przeszedł do rąk Karola Roberta,
którego (jego i jego syna) na zamku reprezentował komorzy kremnicki hr. Leopold, a po nim wielu innych
kasztelanów. W czasie wojen husyckich na zamku panował Stibor z Stiboríc, a po nim przed husytami zamku bronił Mikuláš Balický w roku 1433. Od roku
1441 kasztelanem był tam Peter
Komorovský, który nie tylko obronił go przed wojownikami spod znaku
kielicha (kalikstynami), ale także dzięki przemyślnej dyplomacji został żupanem
Orawy, dzięki czemu zamek został jeszcze bardziej rozbudowany
i ufortyfikowany. Po jego porażce, kiedy przeszedł na stronę powstańców,
zamek przejął Maciej Korwin
(1443-1490), który tez go rozbudowywał i umacniał.
A jak
do tej historii pasuje notatka Fuxhoffera o siedzibie Templariuszy na Orawskim
Zamku, którego cytadela stała już w czasach największego rozkwitu ich zakonu,
czyli w XIII wieku?
Wydaje się, że wspomniani mężowie: Ladislav
Turóci i Michael Bombardi,
którzy są znani ze swej bezstronności zostawili dwa różne poglądy, chociaż ich
punkty widzenia są różne nawet wtedy, kiedy są co do swych poglądów
przeświadczeni. Słowa Turócego brzmią: „Stolica Orawy jest odsunięta od rzeki
Orawy, co oznacza i sam zamek. Był on podwójny, a to górny,
postawiony na skałach, stary – i jak to się mówi – templariuszowski
majątek.“ Bombardi dokładnie tak samo
twierdzi, że górny zamek służył Templariuszom za siedzibę, a opiera
sie przy tym o popularną pogłoskę.
Przypomnijmy,
że nie jest już tak trudno przedstawić sobie architekturę templariuszowskiej
twierdzy w najstarszej części zamku, którą zbudowano z doskonale przemyślanym
zamiarem jego obrony.
Góra
forteczna ma trzy poziomy, które stały się podstawą do wybudowania Górnego,
Środkowego i Dolnego Zamku, zaś różnica wysokości pomiędzy nimi sięga 90
m. Po przekazaniu zamku królowi, budowle cytadeli zostały przesunięte na sam
skraj skały, by maksymalnie utrudnić jakikolwiek dostęp oblegającym. Fundamenty
były zbudowane z kamienia, ale wszystkie schody były z drewna, tylko
w środkowej części poza fundamentem znajdowały się pomieszczenia piwniczne.
Środkowy Zamek w XIII wieku stanowił ufortyfikowane przedzamcze. Jego główna
częścią była czworokątna wieża, a na niej umieszczone dalsze umocnienia.
Wieża ta nie miała otworu wejściowego u swej podstawy, a wchodziło
się do niej po składanych drewnianych schodach od razu na drugie piętro. Reszta
konstrukcji wieży była najprawdopodobniej z drewna. Obok wieży znajdowała
się brama wejściowa do zamku. Dolny Zamek stanowiły jedynie zabudowania
gospodarskie bez dodatkowych umocnień.
Wyjechaliśmy z domu
o wpół do dziesiątej. Niewielki ruch na drogach sprawił, że po godzinie dotarliśmy
na miejsce. Wykupiliśmy bilety (5,- € za wstęp od osoby dorosłej + 3,- € za
pozwolenie na robienie zdjęć) i punktualnie o 11:15 weszliśmy w progi Hradu.
Zwiedzanie ma to do
siebie, że cały czas idzie się pod górę. Co widzieliśmy – widać na zdjęciach. Przede
wszystkim wszystkie ekspozycje są bardzo ciekawe. A nie zapominajmy jeszcze o
tym, że to właśnie tam w 1923 roku nakręcono film „Dracula” wg powieści Brama Stockera. No i duch krwiożerczego
hrabiego czai się w zakamarkach zamkowych korytarzy i komnat…
Najbardziej niesamowite
wrażenie robi Cytadela. To właśnie tam, wedle podań i innych źródeł, mieli
zamieszkiwać Templariusze. Wprawdzie nie ma tam po nich już żadnych śladów
materialnych, ale wychodząc na to orle gniazdo czuje się ich obecność – silnych
indywidualności, które tam żyły.
No i te widoki! Przepięknie
prezentowała się cała okolica w jaskrawych promieniach październikowego słońca.
Zresztą pogoda dopisywała – o godzinie 14:00 temperatura wynosiła +16,3°C. Góry
w szacie barwnego listowia prezentowały się cudownie, podobnie jak miejscowości
w dolinach. Słowacja jest piękna!
Po półtoragodzinnym
zwiedzaniu wracamy do domu inną trasą – przez Sleske Beskydy i Namestovo. I znowu
– przepiękne góry i… Orawskie Jezioro, na którego brzegu zatrzymujemy się na
obiad w uroczej knajpie Slanický Dvor – polecam! Poczułem się tam, jak w
którejś knajpie w Helu, tylko fok mi brakowało, ale zastąpiły mi je ogromne
sumy... Jest tam także hotel oraz kąpielisko dla dorosłych i dzieci. Na obiad
tradycyjnie zjadamy porcję wyprażanego sera z frytkami – à 7,- € za porcję. Ale
nie tylko to stanowi o tym, że miejsce to jest ciekawe. Zanim powstało tam
jezioro zaporowe, to była tam wieś Slanice, która powstała na miejscu… krateru
impaktowego. Jeszcze w Paleogenie spadł tam meteoryt, który rozprysnął się na
całej Orawie siejąc metalowymi odłamkami. Jego główna masa znajduje się nadal
pod dnem Orawskiego Jeziora…
Drugą ciekawostką
jest galeria sztuki na Slanickym Ostrove – znajduje się tam kościół, w którym
znajduje się galeria nazywana Slanicky Ostrov Umenia. Można się tam dostać
tramwajem wodnym z Slanickej Osady za 4,- €, czas zwiedzania ok. 80 minut. Z brzegu
wygląda to tajemniczo i trochę niesamowicie – jak z powieści Nienackiego… A nad
wszystkim królują wyniosłe masywy Babiej Góry i Cylu. Warto jest tam pojechać,
by to zobaczyć.
No i pogoda – cudowna,
wspaniała. Od śnieżystych szczytów Tatr i Rohaczy dmuchało ciepłem i na
poziomie Orawskiego Jeziora, na poziomie 650 m n.p.m. temperatura wynosiła +18,6°C
przy niemal bezchmurnym niebie. Ośnieżone szczyty, niebieskie niebo, błękitna
tafla jeziora, kolorowe lasy i niezwykłe tajemnice tej ziemi – to przeżycie,
którego się nie zapomina… Polecam Czytelnikom odwiedzenie tego urokliwego
zakątka Słowacji!