A więc
jestem samotny...
Naokoło
tylko las zielonych cedrów, przysypanych do połowy pnia głębokim śniegiem; gołe
krzaki, zamarznięta rzeczka i – jak okiem sięgnąć przez gałęzie cedrów – ocean lasów i śniegu. Tajga
syberyjska...
Ferdynand
Antoni Ossendowski – „Przez kraj zwierząt,
ludzi i bogów”
Z zagadkami
Syberii zetknęliśmy się już nieraz, że wspomnę tylko tajemnicę Meteorytu Tunguskiego,
który spadł na Ziemię w rejonie Podkamiennej Tunguskiej wczesnym rankiem 30
czerwca 1908 roku. Znany rosyjski ufolog, który wsławił się – niestety – „UFO-mistyfikacją
na Kaukazie” – Walerij Uwarow – pisał już na ten temat – temat dziwnych
konstrukcji, które czekają na swego odkrywcę w głębi syberyjskiej tajgi. Kilka
dni temu, od naszego korespondenta z Ukrainy Antona A. Anfałowa,
otrzymałem egzemplarz rosyjskiego magazynu ufologicznego "NLO" nr
32 (145) z dnia 7 sierpnia 2000 r. Przejrzałem go z niechęcią, jako że tytuły
mówiły same za siebie: Rewelacje nowego świadka z Roswell, Zagadkowy wybuch
w Urugwaju, Anomalna strefa w meksykańskiej pustyni czy Majowie: Sekrety
zaginionej cywilizacji i już miałem odłożyć, kiedy mój wzrok wyłapał
znajome hasło: "Tajemnicze półkule w Jakucji". Przekartkowałem magazyn i
znalazłem rzeczony artykuł podpisany przez dr n. mat-fiz. Walentina
Psałomszczikowa – a zatem osobę utytułowaną ergo – wiarygodny uczony, a nie jakiś tam baron Münchausen czy
Pawieł Masłobojnikow... Przytaczamy ten
tekst w całości, ale nie odmówię sobie komentarza.
---oooOooo---
Na północnym
– zachodzie Jakucji, w rejonie górnego biegu rzeki Wiluj, znajduje się trudno
dostępna kraina ze śladami jakichś straszliwych kataklizmów: szerokie wywały
starych lasów, a także rozrzucone wokoło kamienne odłamy, ciągnące się setkami
kilometrów. W tej krainie, głęboko pod ziemią, znajdują się niepojęte metalowe
obiekty. Ich obecność manifestuje się na powierzchni jedynie poprzez plamy
dziwnie rosnącej roślinności, a owe plamy przedstawiają sobą ogromne
niebezpieczeństwo dla ludzi. Dawna nazwa tej krainy brzmiało Ełjuju
Czierkiecziech, co oznacza po jakucku, tyle, co Dolina Śmierci...
Niektóre
zagadkowe obiekty w tej krainie znajdują się także na powierzchni. Niektóre z
nich – niewielka, spłaszczona i metalowa półkula, w której znajdują się
niewielkie metalowe pomieszczenia, a w których nawet w najtęższe mrozy jest
ciepło... Dawniej, kilku myśliwych odpoczywało w tych pomieszczeniach, ale
szybko zapadali na dziwne i ciężkie choroby. Jeśli spędzili tam kilka nocy pod
rząd, to wkrótce umierali. Starszyzna wioskowa zabraniała ludziom tam chodzić i
zapomniano o tym miejscu. Drugi zagadkowy obiekt został odkryty przez pewnego
geologa w 1936 roku, i wygląda on jak wychodząca z ziemi metalowa półsfera z
bardzo gładkimi ścianami. Kolor metalu – czerwonawy, zaś grubość ściany
dochodzi do 2 cm. Półkula ta jest nieco
pochylona i można pod nią wjechać na reniferze.
O podobnym
odkryciu oznajmia nam już w XIX wieku, badacz Wiktor R. K. Maak w swym
doniesieniu, które brzmi tak:
W Suntarze opowiedzieli mi,
że w górnym biegu Wiluja znajduje się rzeczka nazwana Angyj Temierit’ – co
oznacza tyle, co „Wielki Kocioł Utonął”. Niedaleko od jej brzegu w lesie
znajduje się wkopany w ziemię ogromny kocioł miedziany, z ziemi wychodzi tylko
jego brzeg, tak, że jego średnica jest nieznana, choć gadają, że rosną w nim
całe drzewa.
Ten fakt
odnotował także inny badacz dawnych kultur Jakucji – N. D. Archipow:
Pośrodku basenu dorzecza
rzeki Wiluj przekazuje się podanie o znajdujących się w górnym biegu tej rzeki
wielkich ilościach ogromnych brązowych kotłów – „ołgujew”. Podanie to zasługuje
na uwagę, a to ze względu na to, ze wiele tamtejszych rzeczek nosi w swych
nazwach jakucki rdzeń „ołgujdach” – „kotłowy”.
A dalej już najbardziej
niewiarygodne – stary koczownik opowiedział mi o jakiejś „metalowej norze” – w
której leżą „szczupli, ogromni, jednoocy ludzie w żelaznych ubiorach.”
A teraz już bliżej naszych
czasów, to pewien miejscowy przewodnik tez wspominał, że niedaleko miejsca
pożaru znajdowała się „żelazna nora” z „żelaznymi ludźmi”.
Kiedy sprawa
ta stała się głośna, pojawiły się nowe świadectwa i nowi świadkowie. Pewien
myśliwy odkrył pod lodem czerwonawą, metaliczną powierzchnię, która należała do
głęboko wbitej w zamrożoną ziemię ogromnej kopuły. Dwóch ludzi wracało do bazy
po ugaszeniu wielkiego leśnego pożaru, kiedy odkryli pod spalonymi drzewkami ogromna
kopułę, o średnicy 5 – 6 metrów!
Miejscowe
legendy mówią, że te niepojęte instalacje i budowle pojawiły się „bardzo
dawno”. Wielkie, okrągłe „żelazne domy” stoją wsparte potężnymi wspornikami –
vide rysunki. Nie maja one okien ani drzwi, jedynie na wierzchołku kopuły
znajduje się „szeroki właz”. Są tam także i inne obiekty – gromadnie ustawione
metalowe „daszki-półkule” i wystająca z ziemi „ogromna, trójkątna, metalowa
ostroga”, à la piramida.
A zatem te
opisy trudno nazwać zmyśleniami, bowiem żyją naoczni świadkowie, którzy na
własne oczy widzieli opisane tutaj obiekty. W latach 60. XX wieku, pewien
myśliwy udał się do zakazanej strefy i widział on w tajdze na wpół rozwalony
stożek, z boku, którego wyzierał osobliwy, trójkątny obiekt o długości około 3
m. niedawno temu, jakucka gazeta "Edier SAAS" opublikowała list
mieszkańca Dalekiego Wschodu – Michaiła Korieckiego, który przebywał
wraz ze swym ojcem w tym rejonie w latach: 1933, 1939 i 1949 – który pisze o
tym tak:
Co się zaś tyczy tajemniczych
obiektów, to jest ich tam wiele, w ciągu trzech sezonów widziałem tam siedem
takich „kotłów”. Wszystkie one są zupełną zagadką: po pierwsze – ich rozmiary
wynoszące od 6 do 10 m średnicy; po drugie – zrobiono je z jakiegoś niepojętego
metalu, którego nie bierze nawet żadne nasze narzędzie tnące, w tym piła
diamentowa(!!!). Roślinność dookoła za to jest niesamowicie bujna – trawa
rośnie powyżej wzrostu człowieka! W jednym z „kotłów” spędziliśmy noc w
sześcioro. Nie spodziewaliśmy się niczego złego, ale... – jednemu z nas w ciągu
miesiąca wypadły wszystkie włosy, a mnie na głowie pokazały się trzy wrzody,
które mam do dziś dnia. Poza tym znalazłem jeszcze połowę idealnej kuli, koloru
czarnego o średnicy około 6 cm. Była ona gładka, dosłownie śliska, jak
wypolerowana idealnym narzędziem. Ten dziwny „kamyczek” ciął szkło, jak
diament.
W latach 50. na tą dziwną
krainę zwrócili swą uwagę wojskowi i przeprowadzili tam badania, których
rezultaty zaszokowały specjalistów. Okazało się, że wojskowi wysadzili w
powietrze jakieś urządzenie, przy czym moc wybuchu była 2 – 3 tysięcy razy
wyższa, niż zakładały to ich obliczenia! Zaniepokojeni tym wojskowi zamknęli
teren, na którym występowały te obiekty, i przez kilka lat badali je.
Co zatem
można powiedzieć i jak zanalizować przytoczoną tutaj informację? Jak widać,
mamy tutaj rzadką mieszankę dawnych legend i podań tutejszej ludności (są to
świadectwa z ubiegłych stuleci aż do lat 50. XX wieku), i współczesnych danych
o byłym poligonie atomowym. Wyjaśnić tą sytuację może tylko nowa, dobrze
wyekwipowana i kierowana ekspedycja. Rysunki tych nadzwyczajnych obiektów
wykonał artysta-malarz Jurij Michaiłowskij na podstawie relacji
naocznych świadków.
---oooOooo---
No cóż - nihil novi & sic transit gloria
mundi... Nic nowego, boż niejednokrotnie słyszeliśmy już o dziwnych
artefaktach w nieprzebytych lasach – nie tylko syberyjskich, i tak przemija
sława świata – ponieważ skończyła się pewna legenda, tak jak ta o UFO na
Kaukazie z początków lat 90. XX stulecia.
Te trzy wyróżnione słowa
w artykule dr Psałomszczikowa wyjaśniają wszystko. Zamiast zagadki opuszczonego
miasta Obcej Cywilizacji Naukowo-Technicznej mamy opuszczony poligon jądrowy –
jakiś obiekt nazwany Moskwa-100, 200 czy może 900 czy 1900?... Szkoda tylko, że
zarabiają na tym pseudo-ufolodzy, chociaż nie – pod jednym względem Walerij
Uwarow nie rozminął się z prawdą. Rzeczywiście, nad poligonami broni masowego
rażenia pojawiają się Obcy, co dawno udowodnili badacze miary prof. Jacquesa
Vallée, dr Kiyoshiego Amamiyi, Roberta Hastingsa czy Roberta Duvalla i innych, którzy zajmują się
zagadnieniem pod tytułem „UFO a wojsko”.
Spójrzmy na to jednak z
tej drugiej strony. Załóżmy, że Walerij Uwarow i reszta jego stronników mówią
prawdę, i że w syberyjskiej tajdze, gdzieś w górnym biegu Wiluju znajdują się
te zagadkowe obiekty, a atomowy poligon Armii Radzieckiej pojawił się dopiero w
latach 50. Oznaczałoby to, że na obszarze Wyżyny Środkowo – Syberyjskiej,
pomiędzy 1000 a 1100E oraz 640 a 680N
znajduje się obszar występowania artefaktów Obcej CNT, albo – jak zakładamy to
z dr Milošem Jesenským – pozostałości Super-cywilizacji Atlantydzkiej
sprzed co najmniej 12.000 lat, NB czemu dał on wyraz w swej książce „Bohové atomových válek” (Ústi nad
Labem, 1998). W to wszystko wpisuje się także fenomen Meteorytu Tunguskiego i
także... beskidzka Księżycowa Jaskinia i Tunel w Babiej Górze!
Dr Psałomszczikow ma
całkowitą rację, gdybanie tutaj nic nie pomoże – trzeba zorganizować ekspedycję
w tajgę i zbadać rzecz in situ, albo – co będzie tańsze i bardziej
efektywne, boż z góry lepiej widać – przejrzeć dokładnie zdjęcia satelitarne
tego terenu zrobione przez amerykańskie Landsaty
i francuskie Spoty. A
zatem – najpierw poszukiwania prowadzone przez Internet, a potem – w tajgę! Być
może istnieje wspólny mianownik pomiędzy El Dorado a wilujską Doliną Śmierci –
obie powstały w toku działalności Super-cywilizacji Atlantydzkiej.
Niniejszym zapraszam do
współpracy wszystkich internautów – zamiast analizować szumy Kosmosu i wspierać
bezsensowny program SETI – niech zajmą się analizą zdjęć satelitarnych Ziemi w
poszukiwaniu realnych śladów działania Obcego Rozumu, czy Tych, Którzy Byli
Przed Nami, co ma więcej sensu, niż analizowanie białego szumu Kosmosu, bowiem
pewnym jest to, że Oni posługują się czymś lepszym od radia i mamy szanse
znaleźć sygnały cywilizacji prymitywniejszej od nas, albo stojącej mniej więcej
na tym samym poziomie. Natomiast poszukiwania takich „dolin śmierci” może
doprowadzić do nieoczekiwanych odkryć, które pchną do przodu wiedzę o naszej
planecie, naszej cywilizacji i nade wszystko o naszej historii bytowania
gatunku Homo sapiens na tej planecie. Zresztą daleko sięgać, znam w
naszym kraju kilka miejsc, w których dzieją się dziwne rzeczy i które
zakasałyby te wszystkie okrzyczane na Zachodzie osobliwości, o których piszą
niektórzy autorzy z Anglii, Francji, Hiszpanii czy USA. Trzeba tylko chcieć
wyjść z ramek schematów i wbijanej nam do głów ortodoksyjnej wersji historii
człowieka, zdeterminowanej religiami, ideologią i polityką.
Ale to już temat na inną
balladę...
---oooOooo---
Sprawa ta
była badana przez niedawno zmarłego czeskiego badacza - inż. Ivana Mackerlego, któremu także nie
udało się dotrzeć do dziwnych konstrukcji w tajdze, mimo tego, że odbył on
wyprawę właśnie w górnym biegu rzeki Wiluj. Czy oznacza to, że tych konstrukcji
nie ma?
Nie, nie
oznacza. Przede wszystkim musimy zdać sobie sprawę, z czym mamy właściwie do
czynienia. Musimy znaleźć niewielki obszar pokryty gęstym lasem, w gęstym lesie
o areale tak dwu-trzykrotnie większym od obszaru Polski. Jest to obszar
górzysty, pokryty na dodatek tajgą – gęstym lasem, w którym można ukryć
wszystko – od baterii rakiet ICBM do obozu reedukacyjnego czy kilku fabryk i
nie namierzy się tego nawet z satelity! Dlatego sprawa ta jest nadal otwarta i
pozostanie jeszcze taką bardzo długo!