Pierwszy z nich dotyczy bomby
wodorowej zgubionej w Georgii w latach 50. XX wieku:
USA:
para kanadyjskich nurków znalazła bombę atomową sprzed 50 lat!
Tomasz Andrukajtis
Do niecodziennego znaleziska
doszło w USA, gdzie para kanadyjskich nurków podczas zanurzenia w małej
zatoczce Wassaw Sound u wybrzeży Georgii, znalazła bombę termojądrową zgubioną
przez US Air Force ponad 50 lat temu! Jak widać nigdy nie możemy być pewni, co
spotka nas pod wodą w trakcie wakacyjnego wypadu!
Jason
Sutter i Christina Murray
pochodzący z kanadyjskiego London w prowincji Ontario, przyjechali do USA by
spędzić tu dwutygodniowe wczasy. Na czas swojego pobytu u południowego sąsiada
zaplanowali kilka nurkowań, właśnie w Georgii i na Florydzie. Jak wiemy każde
zanurzenie w nowym miejscu to zazwyczaj wspaniałe przeżycie, które pamiętamy
bardzo długo, jednak nurkowanie, podczas którego dokonujemy takiego znaleziska,
na pewno zapadnie w pamięci na zawsze!
Odbywając rutynowe zanurzenie,
podczas którego para Kanadyjczyków podziwiała lokalną faunę i florę, natrafili
w pewnym momencie na obiekt, który wyraźnie nie pasował do reszty otoczenia.
Znalezisko okazało się być dawno zaginioną własnością rządu USA w postaci
pocisku nuklearnego Mark 15!
„W pewnym momencie zauważyłem
obiekt o cylindrycznym kształcie, który wyglądał na metalowy. W pierwszej
chwili myślałem, że to beczka po oleju lub coś w tym stylu. Po chwili kopania
zdałem sobie sprawę, że znalezisko jest dużo większe niż beczka. Udało się
również odsłonić fragment napisów, jakimi pokryty był tajemniczy obiekt. W
momencie, kiedy przeczytałem, że jest to bomba atomowa MK-15 totalnie
spanikowałem! Natychmiast złapałem Christinę za rękę i dałem jej znać, że musimy
natychmiast opuścić to miejsce. Zaraz po awaryjnym wynurzeniu złapałem za
telefon i zadzwoniłem pod 911 (odpowiednik naszego 997 czy 112 – red.)” –
relacjonował rozemocjonowany znalazca bomby – Jason Sutter.
Dyspozytor, który odebrał
zgłoszenie od razu zdał sobie sprawę ze skali zagrożenia. Niezwłocznie
powiadomił wszystkie służby ratownicze, w tym straż przybrzeżną oraz wojsko.
Chwilę później okolica została zamknięta, a na wodzie pojawiło się 20 jednostek
pływających i 1 500 ludzi zabezpieczających teren. Dzięki koordynatom GPS
przekazanym przez parę Kanadyjczyków natychmiast udało się zlokalizować bombę,
której ładunek wybuchowy określono na 3.8 megaton.
Najpierw na dno wysłano robota
ROV, aby określić stan w jakim znajduje się odnaleziona bomba. Dopiero w
następnej kolejności na miejscu zanurkowali specjaliści z NAVY Seals, którzy po
kilku godzinach wytężonej pracy rozbroili niebezpieczne znalezisko. Jak podano
do publicznej wiadomości, bomba wyprodukowana w 1955r. pomimo upływu lat
znajdowała się w bardzo dobrym stanie.
Cała operacja zajęła służbom
ratowniczym niespełna 48 h. W efekcie udało się zneutralizować zagrożenie,
które czekało w ukryciu od 1958 r., a którego skutki mogłyby być katastrofalne.
Odzyskany ładunek został przetransportowany do Mayport Naval Station na
Florydzie. W najbliższym czasie bomba zostanie przebadana pod kątem wpływu i
zagrożenia, jaki mogła mieć na okoliczne środowisko przez ostatnie pięć dekad.
Skąd tak niebezpieczne
znalezisko na dnie malutkiej zatoki? W nocy 5 lutego 1958r. Bombowiec B-47
transportował bombę podczas ćwiczeń symulujących misję bojową u wybrzeży
Georgii. W pewnym momencie na wysokości prawie 11km doszło do zderzenia z
myśliwcem odrzutowym F-86 Saber. W wyniku tej katastrofy
myśliwiec uległ zniszczeniu, a bombowiec doznał poważnych uszkodzeń.
Dowodzący maszyną pilot –
major Howard Richardson, na
polecenie swoich przełożonych pozbył się niebezpiecznego ładunku przed
podjęciem próby lądowania. Bombę zrzucił w płytkich wodach zatoki Wassaw Sound,
nieopodal ujścia rzeki Savannah, skąd miał nadzieję uda się ją odzyskać bez
większych problemów. Pozbycie się zagrożenia przebiegło pomyślnie. Załoga nie
dostrzegła śladów eksplozji po zrzuceniu bomby, a następnie dała radę posadzić
maszynę i bezpiecznie wylądować w najbliższej bazie US Air Force.
Niestety odnalezienie bomby
nie było takie proste, jak mogło się wydawać w momencie jej zrzutu. Mimo
początkowych intensywnych poszukiwań, starania wojska nie przyniosły rezultatu
i termonuklearne zagrożenie przeleżało spokojnie na morskim dnie 57 lat.
Uzupełnienie: Jak się okazało
informacje o odnalezieniu tej bomby są mocno przesadzone. Bomba z Wassau Sound
Bay oraz 10 innych „zgubionych” w trakcie Zimnej Wojny przez USA, wciąż
uznawane są za nieodnalezione!
Źródła:
Kanadyjscy nurkowie z rzekomą bombą H w wodach Wassau Sound
Najprawdopodobniej ta informacja
jest fałszywką, bowiem jej źródło jest mniej więcej tak wiarygodne jak „Fakt”
czy inny springerowski brukowiec. Nie znalazłem żadnego potwierdzenia, poza notatką
w Wikipedii, która brzmi:
Katastrofa
bombowca B-47 nad Tybee Island, to był incydent, który zdarzył się w
dniu 5.II.1958 roku, w którym USAF utraciły 3,4 tonową bombę Mark-15
w wodach koło Tybee Island k./Savannah, GA. W czasie ćwiczenia, samolot
myśliwski F-86 Sabre zderzył się z bombowcem B-47 mającym bombę
wodorową na pokładzie. W celu ochrony załogi przed możliwym wybuchem po upadku
na ziemię, bombę wyrzucono. Po kilku nieudanych próbach jej odnalezienia
wyciągnięto wniosek, że spadła ona gdzieś w Wassaw Sound u wybrzeża Tybee
Island.
Bombowiec
B-47
wykonywał symulacyjną misję z Homestead AFB, FL. Miał on na pokładzie 3400-kilogramową
bombę H. Około godziny 14:00 EDT myśliwiec F-86 zderzył się z bombowcem.
Myśliwiec uderzył, kiedy pilot się katapultował. Uszkodzony B-47
pozostał w powietrzu, ale opadł na wysokość 5500 m, kiedy mjr Richardson odzyskał nad nim panowanie.
Załoga
poprosiła o pozwolenie zrzucenia bomby w celu zredukowania masy samolotu i
możliwości samorzutnej eksplozji bomby w czasie awaryjnego lądowania. Zezwolenie
otrzymano i bombę zrzucono z wysokości 2200 m, kiedy samolot leciał z
prędkością 370 km/h. Załoga maszyny nie dostrzegła eksplozji w momencie
zetknięcia się bomby z wodą. Udało się im posadzić uszkodzony bombowiec w
najbliższej Hunter AFB. Pilot – płk Howard
Richardson dostał awans i DFC za ten wyczyn.
Niektóre
źródła opisywały bombę jako w pełni funkcjonalną broń termojądrową, ale inne
pisały, że nie była ona uzbrojona.[1]
Gdyby miała zainstalowany zapalnik z plutonowej bomby atomowej, to byłaby ona
całkowicie sprawna. Gdyby miała ona zamontowaną atrapę zapalnika, to nie byłaby
w stanie eksplodować, ale wciąż mogłyby wybuchnąć jej konwencjonalne materiały
wybuchowe. Czterometrowa bomba Mark-15 waży 3400 kg i nosi nr
seryjny 47782. Zawiera ona 180 kg konwencjonalnego, miotającego materiału
wybuchowego i wysoko wzbogacony uran. USAF zapewniają, że plutonowy zapalnik
został z bomby usunięty przed startem B-47 do misji. Jak odnotowano w
Komisji Energii Atomowej – „Formularz AL-569 tymczasowego rozbrojenia bomby (w
celu manewrów)” podpisany przez dowódcę samolotu – bomba zawierała
75-kilogramowy ładunek ołowiany pozorujący zapalnik. Ale zgodnie z kongresowym
oświadczeniem z 1966 roku, złozonym przez asystenta Sekretarza Obrony W. J.
Howarda, bomba z Tybee Island była „uzbrojoną, bombą wodorową z działającym
nuklearnym zapalnikiem”, i jedną z dwóch utraconych w tym czasie bomb
wodorowych z plutonowym urządzeniem inicjującym. Niemniej jednak dokumenty ze
studium USAF wskazują na to, że w lutym 1958 roku, próbne loty dyżurnych sił
lotniczych (ze starszymi bombami Mark-15 na pokładach) nie miały
zezwolenia na loty z uzbrojonymi bombami wodorowymi na pokładzie. Trwało to do
czerwca 1958 roku.
Gdyby
doszło do zdetonowania tego ładunku, całkowite zniszczenia przez kulę ognistą
sięgałyby promienia 2 km, zaś promieniowanie termiczne powodowałoby oparzenia
III stopnia na odległość 10-krotnie większą.
Od
dnia 6.II.1958 roku, 2700. Dywizjon Utylizacyjny Amunicji i Materiałów
Wybuchowych USAF oraz 100 ludzi z US Navy wyposażonych w ręczne sonary i
detektory metalu przeszukiwało ten akwen. W dniu 16 kwietnia wojskowi ogłosili,
ze poszukiwania były bezowocne. Na podstawie badań geologicznych Departament
Energii Jądrowej oświadczył, że jak się uważa, bomba leży pogrzebana na jakieś
2-5 m grubej warstwie iłu na dnie Wassaw Sound.
W
2004 roku, ppłk rez. USAF Derek Duke
oświadcza, że zredukował miejsce spadku bomby do małego obszaru o wielkości
boiska do futbolu. Przemierzyli oni ten akwen swoją łodzią z licznikiem G-M na
holu. Czterokrotnie udało się im namierzyć emisję promieniowania – co
naniesiono na mapę i namierzono triangulacyjnie. Jednakże następne badania
dowiodły, że chodziło o naturalne źródła promieniowania.
Do
tej pory Departament Bogactw Naturalnych Georgii nie stwierdził żadnego
nienaturalnego skażenia radioaktywnego w rejonie warstw wodonośnych Upper
Floridan, a wszelkie odchyłki od normy były spowodowane obecnością piasków
monacytowych, które są naturalnie radioaktywne.
Pewna
satyryczna strona internetowa opublikowała w lutym 2015 roku story mówiącą o tym, że bomba ta
została znaleziona przez kanadyjskich urlopowiczów, którzy tam nurkowali i że
bomba została usunięta z tej zatoki. Ta kaczka dziennikarska została szeroko
rozreklamowana przez lokalne media.
Bomba Mark-15 o mocy 3,5 Mt
Tyle podaje amerykańska Wikipedia.
Fakt zatem pozostaje faktem –
zagubiona przed pół wiekiem bomba wodorowa dalej pozostaje gdzieś na dnie
oceanu, koroduje i może eksplodować w każdej chwili. Jej moc wynosi 3,5 Mt TNT.
Ekologiczne skutki zdetonowania tej bomby byłyby okropne i porównywalne z
katastrofą nuklearną w Czarnobylu.
Pozostaje jednak pytanie: gdzie
jest ta bomba? Jeżeli wpadła w wody zatoki, to prędzej czy później zostałaby
odnaleziona. A może jej tam po prostu – nie ma? Jeżeli tak, to gdzie znikła?
Porwali ją Rosjanie, Chińczycy, gangsterzy, a może… Wodni Ludzie? W tym
kontekście staje się zrozumiałe to, jak bardzo była pilnowana bomba z
Palomares, zanim ją znaleziono na dnie Morza Śródziemnego i wydobyto.
Amerykanie utracili ogółem 10
ładunków nuklearnych o różnej konstrukcji i mocy, których NIGDY nie odnaleziono
mimo intensywnych poszukiwań… I kto wie, czy w przypadku aktu nuklearnego
terroryzmu nie dojdzie do sytuacji tak plastycznie opisanej przez Toma Clancy’ego w powieści „Suma
wszystkich strachów”, w której amerykańska bomba atomowa, zgubiona przez
Izraelczyków przerobiona na bombę wodorową przez wschodnioniemieckiego naukowca
i rękami Arabów podłożona wysadza w powietrze połowę Denver (w powieści) czy
Baltimore (w filmie Phila Aldena Robinsona
z 2002 roku). To jest swoiste memento dla Ludzkości która rozpętała
nuklearne szaleństwo…
Przekład z j. angielskiego – Robert
K. Leśniakiewicz ©
[1]
Bomba wodorowa składa się z nuklearnego zapalnika, jaką jest bomba atomowa
wytwarzająca temperaturę i ciśnienie konieczne do „zapłonu” syntezy
termojądrowej i ładunku zasadniczego: wodorku litu – LiH.