Ruiny bazy wojskowej w pobliżu Jakucka
Andriej Jefriemow
Na Mierzei Kurońskiej/Kurszkiej
Kosie k./Kaliningradu znajduje się miejsce zwane „Tańczący Las”. Rosną tam
sosny posadzone w latach 80. Większa część z nich została skręcona, a niektóre
nawet są zapętlone.
W artykule pt. „Tam, gdzie
rosną drzewa-mutanty” w „Tajny XX wieka” nr 42/2013 roku, opowiadaliśmy o
zagadkowym lesie rosnącym w anomalnej strefie. Ten las znajduje się nieopodal
Jakucka, w pobliżu jednostki wojskowej WOPK ZSRR – na trzecim kilometrze Magadańskiego
Traktu. I oto autorowi powołanego artykułu udało się jeszcze jedno takie
miejsce – też niedaleko Jakucka, na Pokrowskim Trakcie.
Początek:
spotkanie z mutantem
Problem mutacji świata
roślinnego i zwierzęcego w okolicach rozmieszczonych w tajdze baz wojskowych –
to temat dotychczas nie ruszony przez nikogo. Drzewa mutują, ale nie zmieniają
się od razu – na to trzeba dziesiątków lat. Dlatego człowiek napotkawszy w
lesie dziwne drzewo zakłada, że to właśnie jest tak i tak być powinno. Żadnego
związku poskręcanego pnia drzewnego z tym, że rośnie ono w sąsiedztwie
jednostki Wojsk Obrony Powietrznej i Przeciwrakietowej Kraju na pierwszy rzut oka nie dostrzega. Ale to
nie tak.
Oczywiście najłatwiej jest
zaobserwować mutacje u drzew – bo z kwiatami, jagodami, grzybami to wcale nie
są one tak widoczne. Ale zmienia się wygląd zewnętrzny nie tylko szaty
roślinnej, ale także dotyczy to żyjących tam ptaków i zwierząt. I tak mamy tam
gigantyczne ptaki jastrzębiowate zamieszkujące w Jakucji, to są także produkty
mutacji. Ich znana populacja to około 200 osobników.
W 2009 roku, wraz z
przyjaciółmi wracałem z polowania Wilujskim Traktem, nieoczekiwanie natknęliśmy
się w krzakach na gładkosierstne stworzenie. Był to oczywiście drapieżnik,
mający pewne podobieństwo do psa. Ale co to było za zwierzę, nie udało się nam
ustalić. Sądząc ze wszystkiego, zamierzało ono przebiec drogę, ale bało się
przejeżdżających samochodów. Przez pewien czas, dziwne stworzenie stało
spokojnie i chociaż przyglądaliśmy się mu z odległości nie większej, niż 5 m,
to żaden z myśliwych nie strzelił do niego. W rezultacie zwierzę machnęło wręcz
nieprawdopodobnym ogonem i uciekło do gęstego lasu. Jedyne zdarzenie, ale wiele
mówiące…
W tym czasie zdecydowaliśmy:
być może to był wilk, który zmutował pod wpływem znajdującego się obok miejskiego
wysypiska śmieci. Potem nasz punkt widzenia się zmienił: zwierzęta te pojawiły
się na świecie tylko w rejonach rozmieszczenia niektórych jednostek wojskowych,
albo na miejscach dawnych magazynów broni jądrowej, o których mieliśmy jedynie
niepotwierdzone dane.
Zmutowane sosny w okolicach wojskowej bazy w Jakucji
Tajna
baza za cmentarzem kolonistów
W odległości 20 km od Jakucka
jadąc wzdłuż Pokrowskiego Traktu (droga R501) znajduje się wioska Władimirowka,
założona w XIX wieku przez marijskich kolonistów. Za nią, głęboko w tajdze w
radzieckich czasach znajdowała się tajna baza wojskowa. Kompleks ten był
przeznaczony do wykonywania pomiarów parametrów trajektorii odpalanych z lądu i
morza międzykontynentalnych pocisków rakietowych (ICBM) typu Topol
i Topol
M. Tylko że o tym nie wie nikt. W bazie był węzeł łączności, kotłownia,
punkt dowodzenia, koszary, czteropiętrowe bloki mieszkalne dla rodzin oficerów.
Na początku września 2014
roku, przyprowadzili mnie do tej bazy znający tą miejscowość były pracownik Północno-Wschodniego
Federalnego Uniwersytetu Tatiana
Pietrowna Chamarowa i przedstawiciel MSW republiki. Już od starego
cmentarza wzdłuż drogi zaczęły się pojawiać pokręcone sosny. Zdarzały się
drzewa skręcone w spiralę, bez kory, z poszarpanymi i gładkimi pniami, zgiętymi
pod najrozmaitszymi kątami. One stały sobie pojedynczo, a wokół nich było dużo
wolnej przestrzeni. Krzaki i trawy w tych miejscach nie podlegały tam żadnym
mutacjom.
Jechaliśmy w tajdze mniej
więcej przez godzinę, zatrzymując się tylko do wykonania dokumentacji
zdjęciowej. Wzdłuż drogi było pełno śmieci – świadectwa działalności człowieka.
Było za to dużo grzybów. Ze zwierząt zaobserwowaliśmy tylko parę kruków.
Sytuacja w bazie była
przygniatająca: porośnięty burzanami plac i dróżki, zrujnowane domy i
ciepłociągi, wszędzie rozrzucone śmieci. Na
całym terenie bazy rosły ogromne grzyby. Na wjeździe do zagajnika
znajdowała się otwarta, metalowa beczka z jakimś nieznanym środkiem chemicznym
– ongi hermetycznie zamknięty cynkowy kontener z rozpływającym się niebieskim
znaczkiem na górze. Wniosek: mutacje drzew
powstały wskutek chemicznego oddziaływania. Nie wiadomo, ile produktów
chemicznych rozlało się w tej okolicy w ciągu wielu lat w czasie wiosennego topnienia
śniegów i w czasie deszczów. Cynk powoduje obumieranie liści u roślin; kobalt –
nienormalny rozwój pni… W danym przypadku sosny-mutanty są indykatorami
skażenia chemicznego otaczającego je środowiska.
Tajemnice
państwowe, już byłe…
Źródło zbliżone do tajnych
służb, nieco wyjaśniło nam sytuację z ochrona głowic bojowych. Kiedyś tam w tej
bazie istniał skład zakładów „Wzrywstroj” w Jakucku – to kompania
specjalizująca się w pracach z użyciem materiałów wybuchowych, wyburzaniu
starych budynków, wybuchowe przygotowanie nowych szybów, tuneli, itp. –
znalazła tu skład bomb lotniczych. Tam też, korzystając z całkowitej tajności
obiektu, znajdował się skład ładunków jądrowych, które potem były rozsyłane do
jednostek wojskowych i rakiet PLOT. Właśnie takimi rakietami zestrzelono
szpiegowski balon nad rzeką Sinej w Jakucji. W swoim czasie wiele o tym pisano.
Zakłada się, że cała leśna strefa wzdłuż dróg, którymi transportowano głowice
bojowe do jednostek wojskowych z czasem została „zanieczyszczona”.
Niewykluczone, że na drzewa
miało wpływ promieniowanie elektromagnetyczne ze spec aparatury, stacji
radarowych i przekaźnikowych. Oczywiście z wiekiem pojawiają się, a może już
są, mutacje wśród ludzi, którzy służyli w tych bazach lub mieszkających w ich pobliżu,
ale nijak nie wiążących swych zachorowań z aktywnością tych jednostek
wojskowych.
Była jednostka wojskowa (jej
numeru tu nie podajemy) wchodziła w skład kompleksu „Vega” (stacji pomiarów
trajektorii) kosmodromu w Pliesiecku (punkt pomiarowy – IP-9). Do systemu stacji
wchodziły tajne bazy wojskowe znajdujące się w sześciu miastach: Jakuck,
Workuta, Siewierodwińsk, Norylsk, Bajkonur i Kapustin Jar. W tych bazach
znajdowała się aparatura naukowa, perymetr był wypełniony potężnymi antenami i
lokatorami, stacja zajmowała się łącznością troposferyczną i przekazywaniem
danych – a wszystko to wymagało dodatkowego chłodzenia – temperatura pod ziemią
w warunkach wiecznej zmarzliny idealnie do tego celu się nadawała. W wewnątrz
węzeł – w celu zapobiegania ucieczki sygnału radiowego z rozlicznej tajnej
aparatury – był obłożony uziemionymi blachami cynkowymi. To poszycie służyło
także do ochrony ludzi przed negatywnym wpływem promieniowania
elektromagnetycznego. Ale ile to pomagało to nie bardzo wiadomo, bowiem moc tej
aparatury była ogromna. Anteny i lokatory były umieszczone w obłożonej żelazną
blachą wieży, która stała w tajdze w perymetrze bazy. Ale były także inne
wieżyczki z niewielkimi antenami we wnętrzu ziemi. Kiedy tą bazę zamknięto to
cały sprzęt zabrano, a szyby zasypano.
Pogląd
uczonego
Jak mi to wyjaśnił
zainteresowany problemem zastępca dyrektora ds. naukowych Instytutu Problemów
Biologicznych Kriologii z Syberyjskiego Oddziału Rosyjskiej Akademii Nauk –
prof. Borys Mojsiejewicz Kierszengolc
przyczyn powstania anomalii w strefach baz wojskowych OPL ZSRR (i WOPiPK FR)
może być kilka, i tak np.: wysoka koncentracja soli metali ciężkich w glebie;
rdzewienie metali; cynkowe beczki; związki chemiczne; paliwa i smary w gruncie.
Jedna z przyczyn – wysoki poziom elektromagnetycznego smogu od stojących tam
radiostacji i radarów.
Żeby zbadać to dokładnie,
należy pobrać próbki gleb i zbadać je na obecność soli metali ciężkich (w tym
REE – przyp. tłum.) i próbki z stożków wzrostu – tzw. komórek merystematycznych
samych roślin. Tak więc właśnie zgodnie z charakterem zmian genetycznych będzie
można dokładniej odpowiedzieć na pytanie o przyczyny ich zmutowania. Ale
wzięcie próbek w tych miejscach jak dotąd nie zaplanowano, ze względu na brak
rządowego zamówienia.
Smog
EM
Czym jest wspomniany przez
uczonego elektromagnetyczny smog? Specjaliści od bezpieczeństwa
bioenergetycznego nazywają to zjawisko „syndromem autodestrukcji biopola” i
„falowy wirus”. To oznacza, że my wszyscy toniemy wprost w polach EM, które
generują kable energetyczne, odbiorniki radiowe i TV, PC, lodówki, telefony
komórkowe, itd. Szkodzi to naturalnej aurze człowieka, którą biofizycy nazywają
„psychoenergetycznym i bioinformacyjnym szkieletem organizmu”, która ma swą
falową i rezonansową naturę.
Wszystkie urządzenia
przekazujące, wzmacniające i generujące pola EM i energię EM: lampy,
odkurzacze, miksery, telefony, kuchenki mikrofalowe – są źródłami smogu EM.
Najsilniejszymi jego źródłami są anteny centrów TV i radia, telefonii GSM,
radiostacje i radiolinie WCz. I tak np. nie można zamieszkać w odległości 1 km
od wieży nadajnika TV Ostankino w Moskwie. Niebezpiecznie dla zdrowia jest
mieszkać w odległości 3-4 m od zwykłego licznika energii elektrycznej w waszym
domu.
Ale to wszystko jest niczym, w
porównaniu z potężną aparaturą specjalistycznych baz wojskowych, których
promieniowanie EM jest w stanie skręcić czy zniekształcić pnie sosen rosnących
wokół nich. Także w pobliżu „cywilnej” stacji TV systemu „Orbita” na tymże
Pokrowskim Trakcie, gdzie natężenie pola EM zaskakuje tak wielką ilością
biologicznych anomalii.
St. por. Walerij Chomiakow
Opowiadanie
oficera
A o to, co opowiedział mi
oficer WOPiPK – Walerij Chomiakow, który służył w tej jednostce. W zimie 1993
roku, w dziale technicznym w centralnym budynku z aparaturą wybuchł pożar. Cała
zmiana dyżurna została ewakuowana, nikt nie został. Jeden żołnierz miał kłopoty
z płucami, bo nawdychał się gazu gaśniczego, ale go uratowali. Gaszenie pożaru
przebiegało w trudnych warunkach, w temperaturze -50°C. Był to pożar V
kategorii, płonęły plastyki, które topiły się i tworzyły płonącą szlakę.
Pożarnicy pracowali prawie dobę, część oprzyrządowania była zalana wodą.
Przyczyny pożaru i tak nie ustalili. Dopiero wiosną w czasie rozbiórki ruin się
wyjaśniło: skutki nie były tak znaczące i liczna ekipa przystąpiła do odtwarzania
stanowiska, ale po kilku latach jednostkę rozformowano i przestała istnieć.
Jednostkę wojskową
rozformowano w dniu 1.XI.1997 roku, ale problemy pozostały.
Moje
3 grosze
Wszystko to jest bardzo
ciekawe. Oczywiście, że w tej jednostce doszło do skażenia chemicznego – wszak
technika radiowa i elektronika to nie tylko krzem, ale także inne pierwiastki
jak german, niob czy metale szlachetne, pożar doprowadził do rozproszenia tych
związków w atmosferze, a woda wpłukała je do gleby.
Ale jestem pewny, że chodzi
tutaj o promieniowanie EM. Gdyby chodziło o skażenie chemiczne czy biologiczne,
to nie byłoby tam grzybów – co podkreśliłem – bowiem
to właśnie grzyby i porosty oraz ich stan są najlepszymi indykatorami czystości
środowiska…
A może wcale nie chodzi o
systemy łączności, ale o jakiś rodzaj broni EM satelitarnego bazowania? Coś
takiego też jest możliwe. Poza tym nie zapominajmy,
że niedaleko od Jakucka znajdują się tajemnicze radioaktywne metalowe „kotły” i
„kopuły”, które albo są ruinami jakiegoś kompleksu przedcywilizacyjnego – np. z
cywilizacji Atlantydy, Arktydy, Mu czy Lanki z górnego biegu rzeki Wiluj, albo pozostałości
po bazie Obcych. Alternatywą jest jakaś konstrukcja radzieckiej wojskowej atomistyki
porzucona w tajdze…
I jeszcze a propos mutantów, to niedawno Chińczycy złapali dziwnego potwora - zob. - http://www.polskatimes.pl/artykul/3831795,chiny-tajemniczy-potwor-wylowiony-w-okolicach-shenzhen-to-mutant-videozdjecia,id,t.html - który może być właśnie taką zmutowaną wersja niedźwiedzia czy innego zwierzaka.
Wiele takich tajemnic kryje Azja...
I jeszcze a propos mutantów, to niedawno Chińczycy złapali dziwnego potwora - zob. - http://www.polskatimes.pl/artykul/3831795,chiny-tajemniczy-potwor-wylowiony-w-okolicach-shenzhen-to-mutant-videozdjecia,id,t.html - który może być właśnie taką zmutowaną wersja niedźwiedzia czy innego zwierzaka.
Wiele takich tajemnic kryje Azja...
Tekst i ilustracje – „Tajny XX
wieka” nr 44/2014, ss. 22-23
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©