Andriej Lieszukonskij
Pod koniec października
2014 roku, w amerykańskiej bazie Vandenberg AFB, San Diego, CA, wylądował
bezpilotowy statek kosmiczny X-37B przypominający swym wyglądem
miniaturowy wahadłowiec. Przebywał on 674 dni na orbicie. Jego zadania są
niejawne. Ale niektórzy specjaliści twierdzą, że Amerykanie wykonywali program
nie tylko obserwacji obcych satelitów, ale także ich niszczenia.
Plakieta projektu X-37B
Demokracja w Kosmos!
Aktualnie na orbicie
znajdują się dziesiątki satelitów wypełniające wojskowe zadania. Wbrew temu, co
pokazują w filmach sci-fi, one nie
walczą ze sobą, nie likwidują samolotów czy obiektów naziemnych przy pomocy
laserowych promieni. Ich zadania są bardziej trywialne. Satelity szpiegowskie –
spysaty – monitorują powierzchnię
Ziemi i przekazują dane do centrali wywiadu. Jeszcze w 2006 roku Amerykanie
przyjęli dokument pt. „Narodowa polityka kosmiczna USA”. W nim Jankesi ogłosili
swe „prawo do rozprzestrzeniania demokracji w przestrzeni kosmicznej”. Być może
X-37B
zostanie taką bronią, przy pomocy którego USA „zaniosą demokrację w
Kosmos”.
Należy zaznaczyć, że te
amerykańskie plany – wysłania uzbrojenia w Kosmos – wcale nie były takie
nowatorskie. Jeszcze w 1974 roku, ZSRR wystrzelił na orbitę stację orbitalną Salut-3,
która była znana wojskowym pod kodowym nazwaniem Ałmaz-2. Pod pokładem
aparatu było zamontowane działo, które mogło strzelać w próżni. Radzieckie
kierownictwo podejrzewało, że Amerykanie szykują się do zestrzeliwania obcych
satelitów i przygotowało się do obrony. Po ociepleniu się stosunków pomiędzy
USA a ZSRR, projekt stał się nieaktualny. Działo wystrzeliło cały swój zapas
amunicji (pociski spłonęły w atmosferze) a sam Ałmaz-2 zaczęto
wykorzystywać tak, jak stację Mir czy później ISS/MSK.
Start X-37B z Vandenberg AFB
Orbitalny myśliwiec przechwytujący
Dlaczego też X-37B
tak bardzo zainteresował ekspertów? Zaczniemy od tego, że ten bezpilotowiec,
ten kosmiczny dron, opracowany przez koncern Boeinga, znajduje się – w
odróżnieniu od reszty takich aparatów – w posiadaniu nie cywilnej agencji NASA,
ale USAF. Wszystkiego zaliczył on już trzy loty kosmiczne, za każdym razem
wydłużając czas pobytu na orbicie. Pierwszy lot miał miejsce w 2010 roku (225
dni), drugi w 2011 roku (468 dni). Teraz – jak już tu powiedziano – przebywał
on w kosmosie 674 dni.
Do tego amerykańscy
wojskowi zapewniają, że ten aparat jest im potrzebny do dostarczania ładunków w
Kosmos. Pojawia się pytanie: skoro tak, to po co X-37B tak długo przebywał
na orbicie? Dostarczenie ładunków na ISS/MSK zajmuje zaledwie kilka dni,
a nie prawie dwa lata!
Na dodatek ten
kosmiczny dron charakteryzuje się wieloma właściwościami bojowymi:
manewrowością, prędkością, możliwością szybkiej zmiany orbity. Tak naprawdę,
to jest to kosmiczny samolot przechwytujący. Wykorzystanie go jako kosmicznej
ciężarówki jest za kosztowne. Co jak co, ale liczyć pieniądze to Amerykanie
umieją!
Jeżeli na pokładzie X-37B
znajduje się broń, to ten dron jest w stanie zlikwidować na orbicie każdy cel,
każdy ze znajdujących się tam obiektów – od satelitów zwiadowczych i
szpiegowskich aż do ISS/MSK. Jak dotąd wyścig zbrojeń wydawał się zakończony i
żaden z tych obiektów nie jest wyposażony w środki ochronne i wskutek czego
może być zlikwidowany przez ten kosmiczny myśliwiec przechwytujący.
X-37B na orbicie - wizja artysty
Szpieg czy satelita-killer?
Większość ekspertów
przypuszcza, że jak na razie X-37B wykonuje misje szpiegowskie. Ale nie chodzi tutaj o monitoring Ziemi (od
tego są bardziej wyspecjalizowane aparaty umieszczone na odpowiednich
orbitach). X-37B najprawdopodobniej szpieguje swoich „kosmicznych
współbraci” należących do innych kosmicznych mocarstw. Tak np. doskonale
wiadomo, że amerykański bezpilotowiec kilka razy zbliżał się do chińskiego
modułu Tjańgun-1. Na bazie właśnie Tjańguna Chińczycy
zamierzają zbudować stacje orbitalną podobna do ISS/MSK i Amerykanie
oczywiście chcieli wiedzieć, jakie technologie oni wykorzystują do tego
przedsięwzięcia.
I jeszcze jeden ważny
moment. W latach 2013-14, kiedy X-37B znajdował się na orbicie, z
kilkoma kosmicznymi aparatami z różnych krajów, w tym z Rosji, naraz utracono
łączność radiową. Kto wie, czy właśnie wtedy amerykański dron nie próbował na
nich swych bojowych możliwości?
X-37B po wylądowaniu
Źródło – „Tajny XX
wieka” nr 45/2014, s. 3
Ilustracje - Internet
Przekład z j.
rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©