20.IX – Sypiając na uranie
Pogoda się powoli wyrabia – na
niebie trochę chmur, słońce wschodzi kolorowo, podobnie jak wczoraj zachodziło.
Temperatura w nocy wynosiła +11,8˚C, ale pogłębia ją wind chill, który powoduje dodatkowe odczucie zimna. W domu nic
nowego, poza tym, że wreszcie tam polało – 15 mm/24 h. No i temperatura w nocy
spadła poniżej +10˚C. W Tatrach zapowiadają śnieg.
Zaczynam dzisiaj od przerwy,
tzn. mam wolne 90 minut na początek. Potem bramka, po bramce karmienie fok,
praca w budynku, patrol i o 16:30 przerwa, a potem sprzątanie budynku muzeum.
Tak się przedstawia harmonogram na dzień dzisiejszy.
Ale zacznę od tego, że udało mi
się przeforsować pewną ideę dotyczącą Agaty. Otóż doszedłem do wniosku, że
należy z nią postępować tak, jak z przeciwnikiem w walce aikido – wykorzystać
jej siłę do jej pokonania. W tym celu należało po prostu szczelnie otoczyć ją siecią
i następnie obrócić o 180˚, by przekręcić ją na grzbiet i umożliwić jej
zbadanie i podanie leków. I to właśnie dzisiaj się udało! Brawa dla całego
zespołu!
Około południa do portu
wojennego w Helu weszły dwa trałowce, które biorą udział w ćwiczeniach MW na
Bałtyku w ramach manewrów NATO Anakonda’12.
Szlag mnie trafia, kiedy myślę o stanie naszej marwojki.[1] Kiedyś
to było około 200 jednostek – dzisiaj… Szkoda gadać. Przestarzały niszczyciel
rakietowy z rosyjskim (jeszcze radzieckim) uzbrojeniem w muzeum, dwie fregaty
po Amerykanach mające 30 lat (dziwię się, że to-to jeszcze pływa…) i okręty
podwodne – norweskie Kobbeny, też
niewiele młodsze plus wszelkie „drobnoustroje”: trałowce, patrolowce, kutry
rakietowe i torpedowe. Nie jestem malkontentem, ale mogłoby tego być więcej…
Tymczasem Pan Bednarz i moja
siostra donieśli mi, że spadło u nas 16 mm deszczu i deszczu ze śniegiem, a w
Tatrach śnieg: 20 cm na Kasprowym Wierchu, zaś Babia Góra była pobielona. U nas
też nie jest ciepło, ale za to słonecznie z wiatrem z NW, który jednak powoli
słabnie. O godzinie 17:00 było +15,4˚C, no i ten cudowny zachód słońca, jak w
piosence „Mull of Kintyre” Paula McCartney’a – to można porównać tylko z
zachodem słońca w Tatrach. Jutro wypad na miasto i (wreszcie!) zwiedzanie Helu
i okolicy!
Zasypiając przypominam sobie
naszą prelekcję, którą wygłosiłem wraz z Panem Bednarzem pt. „Blaski i cienie
energetyki jądrowej”[2], w
czasie której Pan Bednarz pokazał mapkę kraju z naniesionymi złożami rud
uranowych. Ich obszar zahacza także o Kosę Helską. A zatem śpimy nad
promieniującymi pokładami rud uranu i toru… Może to właśnie powoduje, że mamy
tutaj taki pogodny nastrój? Małe dawki promieniowania jonizującego mają ponoć
dobry wpływ na organizm. No
i to tłumaczy obserwacje UFO nad tymi akwenami i terenami. Wszak Oni interesują
się naszym potencjałem nuklearnym – zarówno cywilnym jak i wojskowym, a
poronione projekty PO i PSL budowy elektrowni jądrowych i kopalń rud
uranowo-torowych musiały Ich zaniepokoić…[3]