Powered By Blogger

poniedziałek, 8 października 2012

Podróż uczona na Hel (8)


23.IX – Sztormowa niedziela

Obudziło mnie o 02:30 wycie wiatru i jakieś łomoty. Okazało się, że sztorm, który wczoraj tak nas przedmuchał, rozhulał się na dobre i co gorsza od czasu do czasu polewał nas deszczem. Ale nadal jest stosunkowo ciepło – temperatura w nocy sięgała +11,8˚C, czyli w porównaniu z ty, co mówiła mi Ania przez telefon – tropiki! W Jordanowie było +2,3˚C. Tylko! Tak czy inaczej – nie mogłem zasnąć, aż wreszcie zasnąłem i zaspaliśmy. Wstaliśmy wpół do siódmej. Ale i tak nic się nie stało, bowiem odpadło nam czyszczenie szyb i zamiatanie terenu fokarium – zrobił to za nas deszcz i wiatr. Pracę zaczynamy zatem o 09:30.


W nocy rozmyślałem nad tym, co napisał Pan Władysław Valle Szarski w swych broszurach, z których trzy kupiłem w Muzeum Obrony Wybrzeża. Mam tam parę uwag, które muszę mu przekazać – szczególnie tych dotyczących zatopienia MS Wilhelma Gustloffa, storpedowanego przez Rosjan w marcu 1945 roku[1]. Rosjanie twierdzą, że szczególnie chodziło im właśnie o ten statek, bowiem znajdowała się na nim załoga szkoły morskiej U-bootwaffe i cała dokumentacja naukowo-techniczna z Torpedo und U-bootwaffe Versuchenanstallt w Gotenhafen-Hexelground – czyli Ośrodka Badawczego Broni Torpedowej i Podwodnej w Gdyni - Babie Doły. Tam miały znajdować się właśnie dokumenty, których poszukiwali oni zaraz po wojnie – a poszukiwali intensywnie i całkiem nielegalnie (choć zwycięzcy nikt nie pyta o prawo, wszak to on stanowi prawa). Poza tym mogły tam być dokumenty z poligonu lotniczego i rakietowego SS w Grossendorf (Władysławowo) – gdzie dokonywano prób pojazdów latających w kształcie talerza. Na jeden z nich z pilotką kpt. Hanną Reitsch natknął się francuski więzień czy też robotnik przymusowy S. Theau w lipcu 1943 roku[2]. Notabene było to właśnie w okolicy Babich Dołów![3]


W nocy do portu wpłynął jakiś trójmasztowiec – spoza „jajka” widać tylko topy jego masztów i górne reje. Zapewne uciekł przed sztormem. Wiatr wieje jak oszalały, morze coraz bardziej wzburzone. Przygotowuję karmę dla foczek i idę karmić z trenerkami. Głaskam po brzuszku Undę i rozkładam płetwy Ani. Foki zasuwają ryby, aż się im wąsiska trzęsą. Pokaz – jak zwykle – wywołuje wielki aplauz. Przy okazji dowiaduję się, że Bubas nie daje całusów…





Aha, dzisiaj około godziny 06:35 widziałem coś, co przypominało UFO. To coś leciało ze wschodu na zachód i przypominało gruby, biały dysk. Niestety nie wiem, czy był to samolot, czy nie, bo nie słyszałem pracy jego silników. Być może była to jakaś maszyna lecąca wzdłuż naszego wybrzeża, ale… Jutro postaram się zaczaić na nią – jak zjawisko się powtórzy, to będzie oznaczało, że to po prostu samolot, a jak nie, to NOL. Pstryknąłem jedno zdjęcie, ale nie wyszło – na zdjęciu nie ma jego jasnej kropki. No, ale było to robione przy pomocy aparatu telefonicznego, więc zdziwiłoby mnie to, gdyby wyszło. A wyjść jednak powinno… Stawiam jednak na to, że był to jakiś samolot. Wprawdzie Eleonora twierdzi, że widuje mnóstwo UFO nad Trójmiastem, bo Oni mają tutaj swe bazy, ale czy na pewno? Może to UFO, o ile byli to Obcy, obserwowało ćwiczenia Anakonda’12? A może był to rosyjski samolot zwiadowczy?

Sztorm trwa…

CDN.



[1] Władysław Valle Szarski – „Zeszyt helski 8 – Morskie tragedie”, Hel 2008.
[2] Opisano to m.in. w naszej pracy pt. „WUNDERLAND: Pozaziemskie technologie Trzeciej Rzeszy”, Warszawa 2001.
[3] Do sprawy zatopienia MS Wilhelm Gustloff powrócę jeszcze na tym blogu.