Artykuł Eleonory – pomijając aspekty religijno-metafizyczne
– jest bardzo interesujący z ekologicznego punktu widzenia. Właściwie autorka
punktuje to, o czym ekolodzy wiedzą od dawna i od dawna biją na alarm w tej
sprawie. Zagrożenia opisane przez nią są jak najbardziej autentyczne i jak
najbardziej realne. Najgorsze jest to, że niewielu ludzi nadal zdaje sobie
sprawę z tego, co się wokół nas dzieje, zaś milcząca lub obojętna większość się
tym po prostu nie przejmuje, bo szarpie się z życiem i walczy o przetrwanie w
coraz gorszych i trudniejszych warunkach.
Komentarz psychotroniczki Ewy W. zamieszczony
na Facebooku:
Ewa W.: "Dziura ozonowa
jest naturalnym zjawiskiem atmosferycznym. Zawsze była i będzie. Ozon tworzy
się w atmosferze, ze zwykłego tlenu, pod wpływem promieniowania ultafioletowego.
Nie ma nic dziwnego w fakcie, że nad biegunami Ziemi, w miejscach najmniejszego
nasłonecznienia, ozonu jest najmniej. Ozon jest gazem ulegającym bardzo
szybkiemu rozpadowi. Wystarczy noc, kiedy ultrafioletu nie ma, a zawartość
ozonu w powietrzu radykalnie się zmniejsza.
Dwutlenek węgla jest znany w
technice chłodniczej jako czynnik R 744 i ma długą historię wykorzystywania,
sięgającą do połowy XIX wieku. Jest to bezbarwny gaz, skraplający się pod
ciśnieniem, o lekko kwaśnym zapachu i smaku. Dwutlenek węgla nie ma zdolności
do niszczenia warstwy ozonowej Jest niepalny, obojętny chemicznie i cięższy od
powietrza. Dwutlenek węgla jest łatwy do pozyskiwania, ponieważ naturalnie
występuje w dużej obfitości."
Czy dwutlenek węgla, którym
odżywiają się rośliny wytwarzające tlen, może być szkodliwy?
Czy słońce, bez którego niema
życia, może być złe?.........
Procesy zachodzące w ozonosferze są dalece bardziej
skomplikowane, niż się to tej pani wydaje. Skoro dziura ozonowa jest zjawiskiem
naturalnym, to dlaczego zaobserwowano je dopiero w 1990 roku? Czyż nie jest to
dziwne, że to „naturalne” zjawisko objawiło się dopiero teraz i ma związek z
globalnym ociepleniem spowodowanym przez dwutlenek węgla, siarkowodór i metan? Czy
dwutlenek węgla może być szkodliwy? Na litość – a ilu to ludzi zmarło wskutek
zatrucia dwutlenkiem węgla? Wystarczy proste doświadczenie – tzw. „sucha łódź
podwodna”. Wystarczy włożyć komuś plastykowy worek na głowę i uszczelnić go
wokół szyi. Po paru minutach delikwent traci przytomność wskutek zatrucia
dwutlenkiem węgla. A Słońce? Słońce może zniszczyć nas w każdej chwili
podwyższoną aktywnością, która sparaliżuje naszą cywilizację. I to takie
brednie wypisują ludzie uchodzący za wykształconych!... Szkoda gadać.
Nie jestem wizjonerem, jak Eleonora i nie miewam
jakichś widzeń czy objawień. Tym niemniej jej artykuł wzbudził moje
zainteresowanie, bo jest zbieżny z zagadnieniami, którymi sam się interesuję.
To co widzimy na niebie każdego
słonecznego dnia – pisze ona – to "cerowanie" dziur
ozonowych, które powstały nad nami z powodu nadmiaru różnych gazów, np.
freonów, wybuchów nuklearnych, itp - zobacz np. ENCYKLOPEDIA (7 tomowa)! Bez
warstwy ozonowej nie ma dla nas na ziemi życia! Bez warstwy ozonowej padają na
nas 100% promieniowania kosmiczne i słoneczne, które są śmiercionośne dla
człowieka, zwierząt, roślin, a nawet ryb w wodzie!!! Muszą być zmienione napędy
i różne technologie, aby zatrzymać proces niszczenia ozonu nad Ziemią, a to w
najbliższych latach jest mało realne. Więc jak długo to potrwa i ile jeszcze
wytrzymamy opryski tlenkami azotu, tlenkami aluminium, itd.? To jest agonia
naszej cywilizacji! Ja to wiem... ale uduchowieni i "anioły" nic z
tego nie rozumieją i robią "zadymy" na różnych forach o to że
politycy i wojsko "robią coś za naszymi plecami"... A co robią
"mistrzowie duchowości"? Po mistrzowsku bajerują o przyszłości naszej
cudownej cywilizacji...To "cerowanie" dziur ozonowych, które powstały
nad nami z powodu nadmiaru freonów, gazów, wybuchów nuklearnych, itp. - zobacz
ENCYKLOPEDIA ( 7 tomowa)! Bez tego waliłoby na nas 100% promieniowania kosmicznego
i słonecznego - które są śmiercionośne dla człowieka, zwierząt, roślin, a nawet
ryb w wodzie!!! Muszą być zmienione napędy, aby zatrzymać proces niszczenia
ozonu nad ziemią, a to jest w najbliższych latach mało realne. Więc ile jeszcze
wytrzymamy? To jest agonia naszej cywilizacji!
Budowa atmosfery naszej planety - ozonosfera stanowi jej maleńką - ale jakże ważną - cząstkę! ( Źródło - http://recursos.cnice.mec.es/biosfera/profesor/galeria_imagenes/recursos_galeria3.htm)
A zatem kluczem do zrozumienia tajemnicy
chemtrails jest ozonosfera. Czym jest ozonosfera?
Ozonosfera, to
warstwa zwiększonej koncentracji ozonu w stratosferze. Znajduje się na
wysokości ok. 15-50 km nad Ziemią. Główna warstwa ozonu znajduje się 25–30 km
nad poziomem morza.
Ozonosfera jest warstwą ochronną bardzo ważną dla
życia na Ziemi. Chroni przed promieniowaniem ultrafioletowym, które jest
szkodliwe dla organizmów żywych. Dzięki niej jest możliwe życie na lądzie.
Ozonosfera przyczynia się do wzrostu temperatury w
warstwie stratosfery, ponieważ ozon pochłania promieniowanie nadfioletowe. Mimo
iż nazwa sugeruje jego duży udział, cały ozon z ozonosfery w warunkach
normalnych utworzyłby na poziomie morza warstwę o grubości ok. 3 mm – tyle podaje
Wikipedia.
Od siebie dodam tylko tyle, że samoloty latają niżej o co najmniej 3
km – jak to widać na rysunku, i siłą rzeczy nie są w stanie "łatać"
ozonosfery, a zatem być może robi to ktoś inny... Sam pomysł nie jest taki
głupi, ale wydaje się być pałą o dwóch końcach i tak zapobieżenie jednej
katastrofie może skończyć się drugą.
Oczywiście mogą to być także Obcy – tylko czemu mieliby to robić? Ewentualnie
jakaś równoległa do nas cywilizacja na Ziemi. Gdyby to była cywilizacja
zamieszkująca głębiny Wszechoceanu, to nie musiałaby tego robić. Woda dobrze
chroni organizmy przed promieniowaniem UV i nawet przed promieniami X i γ (co
prawda musi być jej co najmniej 30 m), czego zresztą dowiódł Epizod
Ordowicki – jak podaje Wikipedia – wielkie wymieranie ordowickie,
czyli masowe wymieranie, które miało miejsce około 438 MA temu, pod koniec Ordowiku.
Wymarło wtedy około 85% gatunków (ponad 100 rodzin). Największe zmiany dotknęły
ramienionogi, mszywioły, trylobity, a także graptolity i konodonty. Do
gwałtownego wymierania ordowickiego mógł się przyczynić wybuch bliskiej
supernowej lub rozbłysk gamma (γ), co mogło spowodować zaburzenia w Układzie
Słonecznym oraz przyjęcie przez Ziemię dużej dawki promieniowania gamma. A zatem kto?
Nie wiem, ale sam pomysł „łatania” dziur ozonowych jest ciekawy.
Samoloty nie latają wyżej, niż dolny poziom ozonosfery, ale… - no właśnie –
można by cerować owe dziury nie NAD czy W ozonosferze, ale POD ozonosferą!
Samoloty mogłyby rozpylać środki chemiczne wytwarzające osłonę przed
promieniami UV na wysokości 10-13 tys. metrów. Problem polega na tym, że środki
te opadałyby potem z deszczami i trzeba by było rozpylać je ciągle. Ile by to
kosztowało? Tego nie wiem, bo nie znam składu chemicznego tych środków
wygaszających promieniowanie UV.
Elegancko i jasno. Tylko że raczej jest to niemożliwe, bowiem jak
dotąd opalamy się nad morzem i w górach, a nie ma lepszego indykatora
promieniowania UV od opalenizny, która jest normalną reakcją obronną organizmu
człowieka na napromieniowanie. A zatem nie tędy droga. Promieniowanie UV jest
także zabójcze dla mikroorganizmów – w tym tych chorobowych. Gdyby nagle
zanikło, wszystkie organizmy na naszej planecie rychło by uległy inwazjom
bakteryjnych, wirusowych i innych infekcji – w tym oczywiście także
ludzie...
Samoloty, które codziennie latają nad Ziemią pożerają tysiące ton tlenu z naszej atmosfery, o czym niewielu ludzi ma jakiekolwiek pojęcie...
Nie zapominajmy, że codziennie nad Ziemią lata kilka tysięcy
samolotów, a każdy z nich pożera tlen z atmosfery pozostawiając na niebie ślady
w postaci smug złożonych z pary i dwutlenku węgla. To wystarczy do wytworzenia
się wysokich chmur Cirrus, które składają
się z kryształków lodu. Kiedy nad głową przelatuje nam kilkadziesiąt czy nawet
kilkaset samolotów dziennie, to jest rzeczą oczywistą, ze pozostanie po nich
spektakularna siatka smug kondensacyjnych na niebie, na wysokościach podróżnych
przelotów – czyli 10.000 – 13.500 m n.p.m. Nie czarujmy się – dość spojrzeć na
załączony screeny wykonane w
przypadkowym czasie na obszarze Europy i Ameryki Północnej. Może coś takiego
wreszcie przemówi ludziom do wyobraźni? – w co zresztą szczerze wątpię, bo
ludzie wolą roić sobie o najstraszliwszych spiskach i zmowach, niż przyjąć za
prawdę oczywisty fakt, że TO MY SAMI niszczymy wytworzoną przez nas cywilizację
PRZY POMOCY JEJ WYTWORÓW. I tutaj się całkowicie zgadzam z Eleonorą. Naszej
cywilizacji grozi tylko jej twórca – Homo
sapiens sapiens… - człowiek (ponoć) rozumny.
Istnieje teoria spiskowa mówiąca, że samoloty rozpylają różne
psychotropy - coś jak w „Kongresie futurologicznym” Stanisława Lema - mające na
celu utrzymać Ludzkość w ryzach i stworzyć ludziom złudzenie Arkadii, podczas
kiedy na Ziemi trwa piekło kolejnego zlodowacenia. NB, odmianą tego rodzaju
piekiełka jest wizja planety Saraksz z powieści „Przenicowany świat” (Warszawa
1971) Arkadego i Borysa Strugackich, w którym akcję zniewalania tamecznych
mieszkańców realizowano przy użyciu urządzeń jako żywo przypominających HAARP –
a zatem nic nowego pod Słońcem. Czy jest to możliwe? Owszem, ale wymagałoby na
to ogromnych kosztów, któremu nie każde państwo by podołało, a poza tym czy
prędzej czy później by się wydało. Tak naprawdę, to ma to miejsce chyba tylko w
Polsce, gdzie ogłupieni ludzie wbrew własnym interesom wciąż od ponad
dwudziestu lat wybierają tych samych skompromitowanych polityków, a potem z
lubością narzekają, że źle im się dzieje…
Oczywiście zaraz znajdzie się jakiś niedouczony mędrek, który powie,
że to wszystko nieprawda i że z całą pewnością jest artykuł napisany na
zamówienie tych konspiratorów, którzy chcą ukryć obecność UFO na Ziemi, nie
mówiąc już o innych teoriach spiskowych, które akurat są na dziennikarskim
topie. Nie wiem, czy ktoś taki jest w stanie zrozumieć, że OBECNOŚCI UFO UKRYĆ
SIĘ NIE DA, bo jest to zjawisko powszechne, ale wcale nie jest powiedziane, I
NIE MA NA TO DOWODÓW WPROST, że są to jacyś Kosmici. Bóg z nimi, nie mam
zamiaru kruszyć kopii ze stronnikami obecności Obcych, bo szkoda mi czasu na
przelewanie z pustego w próżne, natomiast chciałbym zwrócić uwagę Czytelnika na
coś innego, co ma jednak związek z contrails,
chemtrails i samolotami je
produkującymi. Tym problemem są…
Samolot lecący na małych wysokościach w ciepłym i suchym powietrzu właściwie nie pozostawia smugi kondensacyjnej, ale słychać pracę jego silników...
…bezdźwięczne samoloty. Od jakiegoś czasu obserwuję przeloty nad
Ziemią dziwnych samolotów, które ani nie wydzielają smug kondensacyjnych, ani
nawet nie słychać pracy ich silników, a przecież poruszają się one z prędkością
samolotów komunikacyjnych – czyli w granicach 800 – 900 km/h, na różnych
wysokościach – najczęściej od 2000 do 5000 m, a oto kilka przykładów:
1. UFO nad Międzyzdrojami
Typ incydentu: DD
Miejsce: Międzyzdroje, molo;
53°55'44” N - 014°27'05” E
Data: 15.09.2010 r.
Czas: 17:24 CEST
Czas trwania
obserwacji: 6 min.
Ilość obiektów: 2
Świadkowie: wielu
Zdjęcia: 6
Możliwe
wyjaśnienie: przelot 2 samolotów z kierunku N na S-SW
2. UFO nad
Strečnem:
Typ incydentu: DD
Miejsce: Zamek Strečno
n/Váhem, Żylina, Słowacja; 49°10'37" N - 018°51'46" E
Data: 09.09.2012 r.
Czas: 09:55 CEST
Czas trwania
obserwacji: ok. 30 s.
Ilość obiektów: 1
Świadkowie: ok. 20 osób
(Polacy, Słowacy, Czesi)
Zdjęcia: nie wykonano
Możliwe
wyjaśnienie: przelot samolotu z kierunku W na E.
I ostatni przykład z całkiem niedawna:
3. UFO nad Helem
Typ incydentu: DD/RV
Miejsce: Fokarium Stacji
Morskiej UG w Helu, Hel, 54˚36’26”N - 018˚48’04”E
Data: 23.09.2012 r.
Czas: 06:35
Czas trwania
obserwacji: ok. 30 s.
Ilość obiektów: 1
Świadkowie: 1
Zdjęcia: 1/nieudane
Możliwe
wyjaśnienie: brak.
We wszystkich tych przypadkach zaobserwowano obiekty PRZYPOMINAJĄCE
samoloty, i które zachowywały się podobnie jak samoloty, z tym że nie emitowały
dźwięku i smug kondensacyjnych – to od biedy można jakoś wytłumaczyć efektami
rozchodzenia się fal akustycznych w atmosferze i zmianami temperatury i
wilgotności powietrza. Natomiast w ostatnim przypadku nawet trudno mówić o
samolocie, bowiem obiekt ten przypominał raczej gruby, dwuwypukły dysk, a nie
podłużny kształt samolotu – vide foto. To właśnie było prawdziwe UFO. I co
najciekawsze – moi znajomi (a wśród nich i Eleonora) stwierdzili, że często się
je widuje nad naszym Wybrzeżem. To są tylko trzy przykłady, które
zarejestrowałem, a w rzeczywistości musi być ich o wiele więcej.
Także i ten samolot leciał w ciepłej i suchej warstwie powietrza nie zostawiając za sobą smugi kondensacyjnej, ale jego silniki były słyszalne...
Czym są – nie wiem, i to właściwie wypełnia definicję UFO – NIEZNANE
obiekty latające. Możemy sobie teraz gdybać. Co można zrobić? – zachęcam do
obserwacji nieba i odnotowywania stwierdzonych przelotów „milczących samolotów”
w naszej przestrzeni powietrznej. Być może Oni (kimkolwiek są) zmienili taktykę
obserwacji nas i naszej cywilizacji i po prostu stosują maszyny latające
przypominające nasze, ale z innym, doskonalszym, bezdymnym i bezdźwięcznym
napędem. NB, coś takiego przewidział w swej powieści sci-fi czeski pisarz i polarnik František Bĕhounek już w latach 50.
ubiegłego stulecia.[1]
Czyżby więc nihil novi sub Sole???
W każdym razie nie obawiam się zwykłych samolotów – bo te znamy i są
ziemskiego pochodzenia. Obawiam się tych „cichych”, bo nie wiadomo, czym one są
naprawdę, a stanowią one idealny środek napadu powietrznego – mówiąc w języku
wojskowych – i jako takie są potencjalnie bardzo niebezpieczne. Wystarczy
wspomnieć tylko pomysły autorów Programu S3…
A tak już nawiasem mówiąc – to czy nie ma racji Bronisław Rzepecki,
który stwierdził, że Obcy wcale nas nie kochają – jak się to nam w naszej
naiwności wydaje, a traktują jak króliki doświadczalne czy robactwo pod szkłem
powiększającym? A zatem patrzmy i obserwujmy.
KONIEC