17.IX – Spotkałem szczęśliwe foki…
Pogoda jak na razie bez zmian.
Wieje z kierunku SE-E, zachmurzenie całkowite, ale to są wysokie chmury,
niegroźne. O 12:00 odprawa wolontariuszy. Przydzielono nam zadania. Nie są
trudne, ale – w przypadku regulowania ruchu – nieco męczące. Przygotowanie
paszy (mrożonych śledzi i/lub szprotek) dla fok i karmienie, stanie na bramce i
przepuszczanie ludzi w dwie strony, sprzątanie po fokach i ludziach w muzeum –
oto nasza robota. Dzisiaj patrolowałem teren i stałem na bramce.
Zrobiłem kilka
fotek fokom. Fascynujące stworzenia. Tak nawiasem mówiąc, to się nie dziwie,
skąd wziął się mit o morskim mnichu czy nawet o Syrenach. Robiąca w wodzie
stójkę na ogonie foka przypomina postać ludzką człowieka zanurzonego po tors w
wodzie… Tylko te dźwięki, jakie wydaje – głośne sapanie i prychanie nie
przypominają człowieka. Mamy tutaj sześć dorosłych fok: Anna, Agata, Ewa, Unda
Marina, oraz Bubas i Fok, a ostatnio także szczeniaczek Rowek. Bubas i Anna są
dominującą parą tego stada.
Zauważam przy okazji, że
szaloną furorę robi tutaj czasownik „ogarniać”.
Ogarnia się tutaj w wielu znaczeniach. Ogarnia się siebie, miejsce
pracy, miejsce przyrządzania posiłków, foki, zwiedzających Fokarium… Brzmi to
nieco śmiesznie.
Dowiaduję się, że foki często
chorują na oczy. No tak, pływanie w takim syfie, jaka jest woda w Bałtyku może
doprowadzić do rozstroju zdrowia: sinice ze swymi neurotoksynami, BŚT zatopione
po dwóch wojnach światowych, potężne ilości ŚOR – DDT, HCH, PCB i inne powoduje
wiele chorób, które tu się leczy.
Pogoda cudowna jak na tą porę
roku – temperatura koło południa wynosiła +22˚C, ciśnienie chyba dość wysokie,
wiatr się uspokaja i o 19:00 – o tej kończymy tutaj pracę, mamy jeszcze +19˚C!
widziałem kilkoro plażowiczów w kostiumach kąpielowych. Nie jest ich dużo, ale
są dla nich czynne knajpy.
Zaraz idę na taką zapoznawczą
wieczorynkę. Na razie jestem tutaj ja i cztery inne wolontariuszki: Ania,
Diana, Iza i Kasia, ale ma być dokwaterowany jeszcze jeden chłopak – Tadek.
CDN.
CDN.