Powered By Blogger

niedziela, 15 marca 2015

Gdzieś pośrodku Trójkąta (8)



8 grudnia, godzina 00:45 EST


Śniło mi się, że jestem w jakiejś szarozielonej przestrzeni pełnej kołyszących się miarowo brunatnych kształtów, w której od czasu do czasu zapalały się niebieskawe i zielonkawe światełka, jakby robaczków świętojańskich. Słyszałem jakieś niewyraźne głosy, jakby spoza grubej warstwy wody. Nadstawiłem ucha, ale te głosy mówiły coś zupełnie niezrozumiałego. Chciałem się rozejrzeć, ale nie mogłem, coś krępowało moje ruchy. Głosy stały się głośniejsze. Naraz dostrzegłem silny błysk, szarpnąłem się mocno i… otworzyłem oczy, w które bił blask lampki nocnej.

Leżałem na wznak na koi, wśród skopanej pościeli, a na skraju mojego legowiska siedziała Janta i patrzyła na mnie swymi zielonymi oczami.
- To ty? – wychrypiałem – co się stało?
Uśmiechnęła się.
- Przyszłam do ciebie – odpowiedziała – czyż to nie jest wystarczający powód?
Usiadłem obok niej, a ona objęła mnie i położyła głowę na moim ramieniu. Była naga, a jej gładka, jedwabista skóra emanowała ciepłem. Jej włosy pachniały morską solą i czymś jeszcze, jakby delikatnymi, ale niesamowicie zmysłowymi perfumami. Siedzieliśmy tak chwilę, póki nie otrzeźwiałem z resztek snu i nie dotarło do mnie to, co się dzieje.
- Jak tu weszłaś? – zapytałem.
- Normalnie. Wskoczyłam z fali na rufowy pokład, a potem weszłam do nadbudówki i na drugi pokład do ciebie. To nietrudne, przecież już raz tu byłam…
-???
- No tak, a poza tym zawsze mogę ciebie odnaleźć. Pomiędzy nami jest taka specjalna więź, która pozwala mi znalezienie ciebie nawet na końcu świata.
- Aha, to jest to słynne przywiązanie Syreny do mężczyzny?
Skinęła głową i roześmiała się.
- Żebyś wiedział. Dzięki temu nasz gatunek trwa. Wasz zresztą też, tylko że u was przytępiła to cywilizacja, religia i inne bzdury, którym zawracacie sobie głowy. My żyjemy bliżej Natury i… - urwała, jakby zorientowała się, że powiedziała zbyt dużo.

Postanowiłem pociągnąć ją za język.
- … i co? – zapytałem.
- I czerpiemy z Niej nasze siły i możliwości. Natura nie kłamie, tylko trzeba umieć stawiać jej właściwe pytania – oświadczyła z najzimniejszą krwią i uśmiechnęła się zagadkowo.
- Uhmmm… - odpowiedziałem unosząc znacząco brew. Było oczywiste, że mnie zbyła.
- A tak właśnie jest – powiedziała i pocałowała mnie w usta. Powoli, z wyrafinowaniem. A ja…
Naraz poczułem, jak bardzo jej pragnę. I obudziło się we mnie pożądanie.
Oddałem jej pocałunek, równie delikatny, jak namiętny.
Odsunęła się ode mnie na moment i jej zielone oczy wpatrzyły się w moją twarz. Strome, kształtne piersi falowały w rytm oddechu.
- Fantastycznie całujesz – powiedział cicho – możesz to powtórzyć?
- Mogę – odpowiedziałem.
- Wszystkie Syreny tak kochają? – zapytałem, kiedy skończyliśmy.
Uśmiechnęła się i przytuliła do mnie biodrem i bokiem.
- Owszem, tak. Zresztą wszyscy wasi pisarze o tym piszą. Syrena w łóżku, to jest to, o czym marzą wszyscy prawdziwi mężczyźni. Ale tylko prawdziwy mężczyzna może kochać się i zaspokoić Syrenę. Seks z Syreną to nie sport dla zdechlaków.

Parsknęliśmy śmiechem. A potem oboje osunęliśmy się w ciepłą czerń snu bez widzeń i majaków.


8 grudnia, godzina 06:10 EST


Staliśmy na rufowym deku zasłonięci wiatrochronem.
- A zatem wpakujesz tą krypę na mieliznę? – zapytała.
- Owszem – to jest jedyne wyjście, by to załatwić bez wzbudzania podejrzeń – rzekłem – będę musiał was poprosić o pomoc. Kompas magnetyczny musi zwariować na parę minut. Ja unieszkodliwię żyrokompas i tylko w ten sposób będzie można to zrobić.
Zastanowiła się na moment.
- Zatem OK., to się da zrobić – odrzekła – wprowadzisz łajbę na płyciznę przy Harour Island. Tylko się nie pomyl.
- Oh, to jest najmniejsze zmartwienie – mruknąłem – największe zmartwienie mamy tam – wskazałem za rufę.
- Aha, ci – stwierdziła – no cóż, zrobimy jeszcze jedną demonstrację straszliwych i tajemniczych sił Trójkąta Bermudzkiego.
I zachichotała uroczo.
- Spadam, robi się już jasno – powiedziała poczym zdjęła płaszcz i buty, pocałowała mnie w usta i jednym susem przeskoczyła reling.


W kilkanaście sekund później na grzbiecie nadbiegającej fali zobaczyłem błyszczący srebrzyście ogon. Odetchnąłem z ulgą i zabierając sztormiak i buty wszedłem do nadbudówki.  

CDN.