8
grudnia, godzina 00:45 EST
Śniło mi się, że jestem w jakiejś
szarozielonej przestrzeni pełnej kołyszących się miarowo brunatnych kształtów,
w której od czasu do czasu zapalały się niebieskawe i zielonkawe światełka,
jakby robaczków świętojańskich. Słyszałem jakieś niewyraźne głosy, jakby spoza
grubej warstwy wody. Nadstawiłem ucha, ale te głosy mówiły coś zupełnie
niezrozumiałego. Chciałem się rozejrzeć, ale nie mogłem, coś krępowało moje
ruchy. Głosy stały się głośniejsze. Naraz dostrzegłem silny błysk, szarpnąłem
się mocno i… otworzyłem oczy, w które bił blask lampki nocnej.
Leżałem na wznak na koi, wśród
skopanej pościeli, a na skraju mojego legowiska siedziała Janta i patrzyła na
mnie swymi zielonymi oczami.
- To ty? – wychrypiałem – co się stało?
Uśmiechnęła się.
- Przyszłam do ciebie – odpowiedziała
– czyż to nie jest wystarczający powód?
Usiadłem obok niej, a ona objęła mnie
i położyła głowę na moim ramieniu. Była naga, a jej gładka, jedwabista skóra
emanowała ciepłem. Jej włosy pachniały morską solą i czymś jeszcze, jakby
delikatnymi, ale niesamowicie zmysłowymi perfumami. Siedzieliśmy tak chwilę,
póki nie otrzeźwiałem z resztek snu i nie dotarło do mnie to, co się dzieje.
- Jak tu weszłaś? – zapytałem.
- Normalnie. Wskoczyłam z fali na rufowy
pokład, a potem weszłam do nadbudówki i na drugi pokład do ciebie. To
nietrudne, przecież już raz tu byłam…
-???
- No tak, a poza tym zawsze mogę
ciebie odnaleźć. Pomiędzy nami jest taka specjalna więź, która pozwala mi
znalezienie ciebie nawet na końcu świata.
- Aha, to jest to słynne przywiązanie
Syreny do mężczyzny?
Skinęła głową i roześmiała się.
- Żebyś wiedział. Dzięki temu nasz
gatunek trwa. Wasz zresztą też, tylko że u was przytępiła to cywilizacja,
religia i inne bzdury, którym zawracacie sobie głowy. My żyjemy bliżej Natury
i… - urwała, jakby zorientowała się, że powiedziała zbyt dużo.
Postanowiłem pociągnąć ją za język.
- … i co? – zapytałem.
- I czerpiemy z Niej nasze siły i
możliwości. Natura nie kłamie, tylko trzeba umieć stawiać jej właściwe pytania
– oświadczyła z najzimniejszą krwią i uśmiechnęła się zagadkowo.
- Uhmmm… - odpowiedziałem unosząc
znacząco brew. Było oczywiste, że mnie zbyła.
- A tak właśnie jest – powiedziała i
pocałowała mnie w usta. Powoli, z wyrafinowaniem. A ja…
Naraz poczułem, jak bardzo jej
pragnę. I obudziło się we mnie pożądanie.
Oddałem jej pocałunek, równie
delikatny, jak namiętny.
Odsunęła się ode mnie na moment i jej
zielone oczy wpatrzyły się w moją twarz. Strome, kształtne piersi falowały w
rytm oddechu.
- Fantastycznie całujesz – powiedział
cicho – możesz to powtórzyć?
- Mogę – odpowiedziałem.
…
- Wszystkie Syreny tak kochają? –
zapytałem, kiedy skończyliśmy.
Uśmiechnęła się i przytuliła do mnie
biodrem i bokiem.
- Owszem, tak. Zresztą wszyscy wasi
pisarze o tym piszą. Syrena w łóżku, to jest to, o czym marzą wszyscy prawdziwi
mężczyźni. Ale tylko prawdziwy mężczyzna może kochać się i zaspokoić Syrenę.
Seks z Syreną to nie sport dla zdechlaków.
Parsknęliśmy śmiechem. A potem oboje
osunęliśmy się w ciepłą czerń snu bez widzeń i majaków.
8
grudnia, godzina 06:10 EST
Staliśmy na rufowym deku zasłonięci
wiatrochronem.
- A zatem wpakujesz tą krypę na
mieliznę? – zapytała.
- Owszem – to jest jedyne wyjście, by
to załatwić bez wzbudzania podejrzeń – rzekłem – będę musiał was poprosić o
pomoc. Kompas magnetyczny musi zwariować na parę minut. Ja unieszkodliwię
żyrokompas i tylko w ten sposób będzie można to zrobić.
Zastanowiła się na moment.
- Zatem OK., to się da zrobić –
odrzekła – wprowadzisz łajbę na płyciznę przy Harour Island. Tylko się nie
pomyl.
- Oh, to jest najmniejsze zmartwienie
– mruknąłem – największe zmartwienie mamy tam – wskazałem za rufę.
- Aha, ci – stwierdziła – no cóż,
zrobimy jeszcze jedną demonstrację straszliwych i tajemniczych sił Trójkąta
Bermudzkiego.
I zachichotała uroczo.
- Spadam, robi się już jasno –
powiedziała poczym zdjęła płaszcz i buty, pocałowała mnie w usta i jednym susem
przeskoczyła reling.
W kilkanaście sekund później na
grzbiecie nadbiegającej fali zobaczyłem błyszczący srebrzyście ogon.
Odetchnąłem z ulgą i zabierając sztormiak i buty wszedłem do nadbudówki.
CDN.