Pleśń
Michaił Juriew
W 1771 roku, w Moskwie zaczęła
się epidemia dżumy. Katarzyna II
rozkazała bić w dzwony, i epidemia powoli się skończyła. Okazało się, że
częstotliwość dźwięku wydawanego przez dzwony zabija mikroby i wpływa dodatnio
na odporność człowieka.
Pleśnie.
One pojawiły się na
Ziemi 200 MA temu. Od tego czasu one zabijają i… ratują przed śmiercią.
Nazywają ją „chlebem diabła” i „plewami Pana Boga”. Są bajecznie piękne, ale także wywołują
uczucie wstrętu. Są one potrzebne i szkodliwe. Towarzyszą człowiekowi od
narodzin do śmierci. One chronią życie na Ziemi, ale jednocześnie mogą się stać
dżumą XXI wieku, i nawet nie przypuszczamy, jakie jeszcze siły ukrywa ta
przeklęta i błogosławiona pleśń – tak mówił
zza kadru aktor Siergiej Bezrukow w
znanym popularnonaukowym filmie pt. „Pleśnie”, z wielką pompą pokazanym w
pierwszym kanale RTV w lutym 2009 roku. Ale mowa będzie nie o plusach i
minusach tego filmu, który bardzo przestraszył część rosyjskiego
teleaudytorium, lecz będzie o pleśniach i tajemnicach otaczających ten cud
Przyrody.
Jesteśmy
wszyscy – grzybami?
Wśród ludu pleśń nazywają
ludzie grzybkiem. W rzeczywistości są to mikroskopijne grzyby. I należy
zauważyć, że wszystkie grzyby w ogóle są bardzo tajemniczymi i mało – w
porównaniu z roślinami i zwierzętami - zbadanymi organizmami zamieszkującymi
Ziemię.
W latach 30. XVIII wieku,
szwedzki uczony i systematyk Karol
Linneusz stworzył podstawy systemu klasyfikacji świata roślin i zwierząt,
grzyby umieścił w kategorii „chaos” (w przekładzie z greki to „pierwotny mrok,
z którego narodził się świat” – przyp. aut.) i w świetle tego, one właśnie były
pierwszymi mieszkańcami naszej planety. I wszystkie pierwotne rośliny miały w
swych źdźbłach strzępki grzybni. Ponadto istnieje hipoteza, że nitki grzybni
stały się pierwowzorem naczyń krwionośnych i komórek nerwowych. Tak więc w większym
czy mniejszym stopniu mamy wszyscy jakieś powiązanie z grzybami. I właśnie
dlatego Siergiej Kuriechin – muzyk
rokowy, kompozytor i w ogóle niezwykła osobowość – na początku lat 90. wiódł
intelektualny spór z prowadzącym znane Piąte
Koło Siergiejem Szołochowym, i
który z najpoważniejszą miną udowadniał, że Lenin to jest grzyb – był bliżej prawdy niż mu się to wydawało…
Sygnały
kłopotów
Pleśnie bez zameldowania czy
zezwolenia zamieszkują we wszystkich mieszkaniach. Jej ciemne plamy pojawiają
się zawsze w ciepłych i wilgotnych miejscach: w kuchni, w łazience, w toalecie.
Pojawienie się pleśni, to sygnał alarmowy dla ludzi: znaczy, że w domu pojawiły
się kłopoty. I nie bez kozery w dawnych księgach – np. w Koranie – zapisano, że
jeżeli w twoim domu pojawiła się czarna pleśń, to powinieneś go spalić ze
wszystkim, co zawiera i przenieść się na inne miejsce.
Za młodu, autor tego artykułu
zamieszkiwał na ulicy Piotrogradskiej. Pleśń była w tym mieszkaniu największą
biedą: ściany i sufit w kuchni i łazience były wręcz pokryte jej plantacjami. I
walczyliśmy z nią nie szczędząc sił. Oczywiście nie mogliśmy spalić domu i się
zeń wyprowadzić – więc co roku trzeba było robić remont, zrywając tynki do
gołej cegły – ponownie tynkując i malując ściany. Nic to nie pomagało – wciąż
pleśń zawojowywała przestrzeń życiową. I co najciekawsze: poza miejscami
szczególnie optymalnych, ona rosła tylko w pomieszczeniach zajmowanych przez
podłe rodziny, których obecność tylko szkodziła wszystkim mieszkańcom.
Natomiast w pomieszczeniu, gdzie zamieszkiwała inteligencja czy jakaś dobra,
bogobojna staruszka, pleśni nie było. Nie było jej w naszym pokoju, gdzie
królowała miłość i zrozumienie. Po pewnym czasie złowroga rodzina opuściła
nasze mieszkanie, a na ich miejsce wprowadzili się przyjaźni ludzie i od razu
mikroklimat w mieszkaniu się zmienił, nawet lżej się oddychało! Jeszcze raz
zrobiliśmy generalny remont i pleśń znikła!
Kropidlak czarny - Aspergillus niger
Czarna
śmierć
Najbardziej rozpowszechnione w
naszych siedzibach są grzyby pleśniowe z rodzaju Aspergillus – kropidlaki. Niektóre jego gatunki są bardzo
niebezpieczne dla człowieka. Mogą one być przyczyną takich chorób, jak:
zapalenie krtani, alergie, zapalenie płuc, bronchit i zapalenie gardła, astma
odoskrzelowa, zapalenie jamy ustnej, zapalenie skóry, zapalenie spojówek,
białaczka, egzema, schorzenia stawów i kości. Pleśnie wywołują także bóle
głowy, rwy, duszności, zawroty głowy, nienaturalne zmęczenie… One powoli, ale
nieuchronnie podkopują zdrowie człowieka i organizm, w który przenikły jej
spory. I trudno policzyć, ile milionów ludzi posłały na tamten świat te
niepozorne i niemal niewidoczne grzybki!
…To się zdarzyło w 1923 roku, w
egipskiej Dolinie Królów, gdzie archeolog Howard
Carter prowadził wykopaliska. Badania te finansował ekscentryczny bogacz,
lord George Edward Carnarvon. W
najbardziej krytycznym momencie, w którym sponsor już miał zamiar przerwać
finansowanie, Carterowi udało się odkryć pewien grobowiec. Było to miejsce
pochówku faraona Tutenchamona. Wezwany telegramem od Cartera, sir George
przybył natychmiast do Egiptu wraz z córką Evelyn
i jako jeden z pierwszych wszedł go grobowca. Wkrótce zachorował on na ciężką
odmianę pneumonii (zapalenia płuc) i wkrótce zmarł. Ktoś dopatrzył się w tym
„palca losu” – zemsty faraona za naruszanie spokoju miejsca jego ostatniego
spoczynku. W rzeczywistości zaś lorda zabiła pleśń: w grobowcu znajdował się
jej najniebezpieczniejszy gatunek – Aspergillus
niger – kropidlak czarny.
Wnętrze grobowca w Dolinie Królów - czarne kropki na ścianach to kolonie zabójczej pleśni...
[Kilka lat temu Wiktoria Leśniakiewicz postawiła hipotezę, że egipscy kapłani
celowo doprowadzali do skażenia komór grobowych różnymi zjadliwymi, toksycznymi
pleśniami w celu zainfekowania i ukarania śmiercią w ten sposób rozmaitych hien
cmentarnych, które włamywały się do grobów i je eksploatowały. Pomysł ten
uważam za bardzo obiecujący, jako że kapłani egipscy mieli dużą wiedzę o
roślinach i grzybach - szczególnie toksycznych, co wykorzystywali w swych praktykach
magicznych i leczniczych, i nie tylko…- sic!
- uwaga tłum.]
Letalnemu zejściu pomogło to,
że system immunologiczny organizmu Carnarvona był osłabiony wskutek tego, że
uprawiał on sport samochodowy i miał wypadek, w skutek którego złamał kilka
żeber i uszkodził płuca. No i uszkodzone płuca uległy atakowi zarodników
grzyba.
[To przypomina także sprawę tzw. klątwy Jagiellonów, którą opisał swego
czasu Zbigniew Święch w swych
książkach z cyklu „Klątwy, mikroby, uczeni”, w których opisuje dzieje badań nad
doczesnymi szczątkami królów polskich. W przypadku polskiej „klątwy”
królewskiej chodziło o zatrucie sporami kropidlaka złocistego – Aspergillus flavus, który porastał
wnętrza królewskich trumien na Wawelu – uwaga tłum.]
Najbardziej grzyby szkodzą
ludziom, którzy są osłabieni przez operację lub przewlekłą chorobę. Także
ukąszenia mogą stać się naruszeniem immunologicznej równowagi i otwierają drogę
dla infekcji pleśniowej. Tak więc nie grzeszcie ludzie kochani i pamiętajcie,
że strzeżonego Pan Bóg strzeże! Nie żałujcie i wyrzucajcie przedmioty pokryte
warstwą pleśni, pokryte pleśnią z jednego boku owoce – bowiem pleśń zaatakowała
cały owoc.
Cudowne
lekarstwo
Jednakże pleśń nie tylko
zabija, ale także leczy. W czasach I Wojny Światowej i wszystkich innych wojen
ją poprzedzających biczem bożym wszystkich lazaretów był mikrob zwany
stafilokokiem (Staphylococus epidermidis
czyli gronkowiec złocisty – przyp. tłum.), który zwykłe, nieduże ranki potrafił
zmienić w śmiertelne. Od zgorzeli gazowej (gangreny) zmarło więcej żołnierzy
niż od kuli wroga. Jeszcze więcej stało się inwalidami z powodu amputacji
kończyn. Przez wiele lat uczeni z całego świata poszukiwali środków walki z tym
niewidzialnym wrogiem, Az wreszcie angielski bakteriolog Alexander Flemming w 1928 roku odkrył, że kolonie stafilokoków
niszczy pleśń grzyba Penicillinum notatum.
No i na początku II Wojny
Światowej angielscy mikrobiologowie Erist
Chain i Howard Florey emigranci
do USA byli w stanie zsyntetyzować penicylinę i opracować jej produkcje przemysłową.
I tak np. w 1943 roku na każdych 1000 ranionych Niemców, 150 umierało na
gangrenę, natomiast u Amerykanów i Anglików leczonych penicyliną takich
przypadków nie było.
Dla
zwycięstwa w II Wojnie Światowej oni zrobili więcej, niż 25 dywizji – tak
powiedziano o nich w 1945 roku w czasie wręczania Flemmingowi, Chainowi i
Florey’owi Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny i biologii.
Kiedy w ZSRR dowiedziano się o
pracach Anglików – Minzdraw
(Ministerstwo Zdrowia – przyp. tłum.) zamówił u sojuszników próbkę pleśni,
którą rozpracowywał Flemming. Odpowiedzią było milczenie. (Co było i jest
normalną reakcją zachodnich „sojuszników” – przyp. tłum.) Zatem profesor
Wszechzwiązkowego Instytutu Medycyny Eksperymentalnej dr Zinajda
Wissarionowa Jermoliewa zwróciła się wprost do Stalina z prośbą o pozwolenie jej rozpoczęcia prac nad
sporządzeniem radzieckiej penicyliny. I jej się udało na bazie grzybka Penicillinum crustosum otrzymała
preparat Crustosinę. Kiedy do Moskwy
przyjechał prof. Florey i wykonał badania porównawcze, to okazało się że nasz
preparat jest efektywniejszy od Penicillinum.
A kiedy Florey poprosił o próbkę Crustoisiny,
jemu nie tylko nie odmówiono, ale po prostu… pracownicy NKWD w ostatnim
momencie podmienili radziecki preparat na ten, który przywieźli sami
Amerykanie. Tak podziękowano „sojusznikom” za ich odmowę na początku wojny. Po
powrocie do domu, Florey był bardzo rozczarowany.
Tak, Penicillinum okazała się bardzo efektywna do leczenia ran w czasie
II Wojny Światowej. Ale szybko się wyjaśniło, że stafilokoki, a w ślad za nimi
inne bakterie, zaczęły mutować i uodparniać się na ten antybiotyk. Potem, jak
antybiotyki pojawiły się w normalnej sprzedaży, ich nieumiejętne i
nieograniczone stosowanie spowodowało pojawienie się nowego, bardziej odpornego
na nie pokolenia mikrobów (tzw. superbakterii – przyp. tłum.) Do ich pokonania
trzeba było zsyntetyzować nową generację antybiotyków, na co wkrótce nadeszła
symetryczna odpowiedź ze strony mikrobów. I ten wyścig zbrojeń wydaje się być
bez końca.
Władcy
świata
Pleśnie są zadziwiająco
żywotne. Ich wielkie ilości odkryto na miejscu wybuchu reaktora w
Czarnobylskiej EJ. Promieniowanie doskonale wpływa na jej rozrost. Pleśnie
znaleziono w lodach Antarktydy. Kiedy w toku eksperymentów kapsuły z próbkami
grzybów Penicillinum, Aspergillus i Cladosporium przymocowano do poszycia stacji orbitalnej, to okazało
się, że pleść nie tylko przeżyła po pobycie 1,5 roku w kosmosie, ale także
stała się jeszcze silniejsza, żywotna i agresywniejsza. A to oznacza, że jeżeli
nasza planeta przekształci się w martwą pustynię w rezultacie wojny atomowej
bądź innego kataklizmu, to jej jedynym żywym i rozrastającym się gospodarzem
pozostanie pleśń…
[Obawiam się, że autor wyciągnął zbyt daleko
idący wniosek, jako że grzyby niestety
nie rosną w lasach otaczających Czarnobylską EJ i co za tym idzie, nie
zachodzi tam proces rozkładu ścioły leśnej i nie ma wzbogacania gleby przez
rozkład materii organicznej. Lasy w okolicy CzEJ umierają m.in. właśnie wskutek
braku rozkładu i przemiany martwej materii organicznej przez grzyby. Ogólnie
rzecz biorąc, grzyby są kołem zamachowym życia na Ziemi i gdyby one wyginęły,
to wyginęłoby również wszelkie organiczne życie jakie znamy na Ziemi – uwaga
tłum.]
Źródło: „Tajny XX wieka” nr
37/2014, ss. 20-21
Ilustracje – Internet
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©